Mam na imię Klaudia i mam 32 lata. Jestem mężatką, mój mąż jest w moim wieku. Wspólnie wychowujemy 10-letniego syna. Nasze mieszkanie jest obciążone hipoteką, jednopokojowe, ale to zawsze coś. W zasadzie nie narzekamy na życie i żyjemy spokojnie pod jednym dachem.
My oczywiście przyjeżdżaliśmy i pomagaliśmy, jak tylko mogliśmy, ale nie możemy odwiedzać jej codziennie. Staraliśmy się być wyrozumiali i wspierać naszego bliskiego. Mój mąż ma brata. Mieszka z żoną w wynajętym mieszkaniu i nawet nie myśli o kredycie hipotecznym.
Są przyzwyczajeni do luksusu i braku oszczędności. Taki sposób życia im odpowiada i nie mam prawa ich potępiać. Moja teściowa niedawno zaczęła mówić o chęci sprzedaży domu i przeprowadzce do miasta. Jednak już teraz trudno jej samodzielnie zajmować się domem.
Pieniądze ze sprzedaży domu chce podzielić pomiędzy synów, ale planuje zamieszkać z nami. Widzisz, mamy własny dom, a najmłodszy ma wynajęte mieszkanie. Krewna już o wszystkim zdecydowała, ale zapomniała nas zapytać. W zasadzie jesteśmy w bardzo dobrych stosunkach, więc trudno mi jej odmówić. Młodszy syn w ogóle się nią nie przejmuje i nie przychodzi. Czy zasłużył na połowę spadku?
Jeśli nie będziemy mieli życia pod jednym dachem, gdzie pójdzie teściowa? Nie będzie już miała własnego kącika. Więc co powinienem zrobić? Jaką decyzję podjąć, aby wszyscy czuli się dobrze? Może ktoś spotkał się z podobną sytuacją?
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Zaskakująca informacja o Danucie Martyniuk. Zenek nie wie, co będzie w przyszłości
O tym się mówi: Zaskakujące wieści na temat Alicji Bachledy-Curuś. W końcu się odważyła. O co chodzi