Moja życiowa dewiza brzmi "traktuj innych tak, jak oni traktują ciebie". Działa także w przypadku bliskich. Mam brata i siostrę. Mój brat i ja mamy cudowną relację, nie raz się ratowaliśmy, wspieraliśmy i po prostu byliśmy przy sobie w ważnych momentach.
Bo nigdy niczego się nie pokazywał, nie odmawiał pomocy w biznesie, nie próbował się podlizywać w celu osiągnięcia zysku. Z moją siostrą to zupełnie inna historia. Zawsze starała się działać przebiegle, knuć intrygi, żeby wyciągnąć dla siebie jak najwięcej.
To właśnie stąd wzięło się u mnie takie, a nie inne podejście do ludzi. Moim rodzicom oczywiście nie podobała się moja kategoryczność. Powiedziano mi, że powinnam być bardziej wyrozumiała wobec rodziny, bo to są najbliższe mi osoby, ale ja uważam inaczej.
Więzy pokrewieństwa nakładają dodatkową odpowiedzialność, wymagania ze strony członków rodziny są wyższe niż ze strony niektórych znajomych czy nawet przyjaciół. A jeśli moja rodzina tak nie uważa, to nie mój problem!
My przyjeżdżaliśmy, żeby jej pomagać w domu, w razie potrzeby wspieraliśmy ją finansowo, bo teściowa jest już na emeryturze i bardzo trudno jej dobrze żyć. Przez cztery lata wszystko było w porządku. Urodziłam już dziecko, a kiedy podrosło, wysłałam je do przedszkola, ale wtedy pojawiła się sytuacja, w której potrzebowaliśmy pomocy teściowej.
Niestety osiedlowe przedszkole zalało i nie dzieci nie mogły się tam uczyć. Była opcja dojazdu na drugi koniec miasta, jednak z mężem nie mieliśmy w ogóle czasu. O ile odwiezienie dziecka do placówki nie było większym problemem, to już odebranie było bardziej problematyczne.
Musiałbym zwolnić się z pracy godzinę wcześniej, co z pewnością nie spodobałoby się przełożonym. Postanowiliśmy poprosić teściową, żeby przez miesiąc odbierała wnuka z przedszkola, a potem będę miała wakacje i zabiorę syna do rodziców w innym mieście. Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się odrzucenia. Przedszkole jest blisko niej, zaledwie trzy przystanki autobusowe.
Miała tylko odebrać dziecko, popilnować go przez godzinę, a potem któreś z nas by je od niej odebrało. Moim zdaniem to nic trudnego, w końcu to nie bieganie za nim to nie cały dzień. Ale teściowa odmówiła nam i to bardzo kategorycznie. Powód jest prosty – ma własne plany na ten miesiąc.
"Przyzwyczaiłam się do odpoczynku o tej porze nad morzem. Także sami rozwiążcie swój problem" – powiedziała nam teściowa.
Najgorsze, że od lat to my dawaliśmy jej część pieniędzy na wypoczynek nad morzem. Dlatego od razu poinformowałam teściową o tym, że w tym roku nie będziemy jej w stanie pomóc w wyprawie nad morze. Powiedziałam jej, że w tym roku nic jej nie dołożymy, bo za te pieniądze zatrudnimy nianię, która odbierze dziecko z przedszkola, bo nikt inny tego nie zrobi.
Och, jak teściowa narzekała, niemal toczyła pianę z ust. Stwierdziła, że taka postawa w rodzinie jest niedopuszczalna. Całkowicie się z nią nie zgodziłam. Matka męża była oburzona, choć nie rozumiem dlaczego. Po prostu nagle pojawił się problem, którego rozwiązanie wymaga pieniędzy i tyle.
Teściowa przez całą noc pisała do syna SMS-y, w których opowiadała, jak bardzo jest zły. Tylko to niczego nie zmieniło. Myślę, że zrobiliśmy słusznie.
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "A nie mówiłam?! Twoja żona nie chce z nami mieszkać": Chce mieć własny pałac
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Zaskakująca informacja o Danucie Martyniuk. Zenek nie wie, co będzie w przyszłości
O tym się mówi: Zaskakujące wieści na temat Alicji Bachledy-Curuś. W końcu się odważyła. O co chodzi