Mój mąż bardzo denerwował się na matkę, bo chciał, żeby kochała wszystkie wnuki tak samo. Tak się jednak nie stało.
Dość rzadko odwiedzaliśmy teściową, ale kiedy już wpadaliśmy, zawsze mieliśmy ze sobą prezenty. Nasz syn chętnie dzielił się słodyczami ze swoimi kuzynami, a oni łapczywie się na nie rzucali.
Jeśli musieliśmy zostawić gdzieś Daniela, to zwykle zawoziliśmy go mojej mamy. Andrzej przy okazji jednego z rodzinnych spotkań wspomniał o tym matce, mówiąc, że zostawia teściowej pieniądze i produkty spożywcze na czas, kiedy jest u niej nasz syn.
"Dużo pieniędzy?" - zapytała, jakby od niechcenia.
Andrzej podał jej sumę. Przed naszym wyjazdem teściowa zachowywała się dziwnie. Uściskała mnie, potem Daniela. I nawet uroniła łzę, mówiąc, że już tęskni za wnukiem. Byłam zaskoczona, a Andrzej ucieszył się z takiej reakcja matki.
"Andrzejku, a może przyprowadzicie do mnie Danielka na całe lato? Świeże powietrze, wieś. Będzie miał też towarzystwo, bo Paweł i Ania też będą!" – zaproponowała niespodziewanie teściowa.
Zaskoczył mnie nagły przypływ uczuć ze strony teściowej, czym podzieliłam się z mężem. On jednak nie chciał słuchać. Stanęło na tym, że nasz syn spędzi wakacje z babcią. Przywieźliśmy dwie duże torby z zakupami i zostawiliśmy naprawdę przyzwoitą sumę. Ważne było dla mnie to, że mojemu synowi niczego nie brakowało.
"Tu są pieniądze na utrzymanie Daniela, nie oszczędzaj na nim. Kupuj owoce, jagody, słodycze. Jedź do miasta, jedź na atrakcje. Na wszystko wystarczy" - zwróciłam się do teściowej. Ona skinęła głową i pospieszyła, żeby mnie odprowadzić.
Daniel mnie przytulił i wyszłam.
Pojawiłam się trzy dni później, bo syn prosił, żebym przywiozła mu jedną z zabawek. Podbiegł do mnie cały we łzach. Zapytałam go, co się stało, ale on tylko stwierdził, że się nudzi i tęskni.
Zapytałam teściowej, czy kupuje mu owoce. Powiedziała, że tak. Zapytałam, czy zabrała go na jakieś atrakcje, na co również odpowiedziała twierdząco. Wydawało mi się, że teściowa chciała mnie jak najszybciej pożegnać.
Kiedy wsiadłem do samochodu, Daniel podbiegł do mnie i zaczął szeptać mi coś do ucha:
"Mamo, ona nie kupiła owoców. Kupiła kiełbasę, ale dała ją tylko Pawłowi i Ani. Kazała mi jeść owsiankę, ale ona była bez smaku. Do miasta też mnie nie wzięła. Wzięła tylko ich!".
Nie mogłem tego znieść, powiedziałem synowi, żeby wsiadł do samochodu. Nie sprzeciwił się. A ja sama postanowiłam powiedzieć kilka słów mojej teściowej.
"Nasze plany trochę się zmieniły. Daniel musi wrócić do domu. Proszę o zwrot pieniędzy, które dałem za całe lato na jego utrzymanie. Minusem owoce i park, oczywiście" - powiedziałam.
Teściowa początkowo była wzburzona, zarumieniła się. A gdy uświadomiła sobie, że ujawniła się jej podłość, zaczęła atakować: "Nie mam pieniędzy. Nie ma ani grosza. Dałam wszystko siostrze Andrzeja. Ty jesteś bogata, a ona żyje biednie!".
"To były pieniądze na utrzymanie mojego dziecka" - przypomniałam jej.
W końcu miałam dość wysłuchiwania jej oskarżeń. Wyszłam. Martwiło mnie tylko to, jak mój mąż zareaguje na to, że zabrałam syna od jego matki. Jednak czekała mnie miła niespodzianka. Mężczyzna powiedział, że Alina przechwalała się przed nim prezentem od matki – solidną sumą.
Okazało się, że za te pieniądze kupiła bilet do Turcji. I od razu podejrzewał, że to te same pieniądze, które dawaliśmy na utrzymanie Denisa. Mój mąż był smutny, ale nie na długo. Najważniejsze, że byliśmy razem!
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Specjalnie zdecydowałeś się urodzić córkę, więc mieszkaj z nią sama": Powiedział mąż do ciężarnej żony
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Poważny zwrot akcji w życiu zawodowym "Kurzopków". Co zaproponował Polsat Kasi Cichopek i Maćkowi Kurzajewskiemu
O tym się mówi: Co powoduje, że ogórki są puste w środku? Najważniejsze powody i jak ich unikać