Moim pierwszym mężem był Andrzej Był wesołym i uprzejmym młodym mężczyzną. Było nam razem dobrze. Był niezawodny, zarabiał przyzwoicie, ale miał jedną wadę - matkę.
Jeden telefon od niej wystarczył, żeby pokrzyżować nasze plany. Kiedy czegoś potrzebowała, kazała swojemu synowi natychmiast przyjechać, a on pędził przez całe miasto. Zwykle to nie była wcale pilna sprawa i można było załatwić ją później, a nawet często załatwić przez telefon.
Poza tym jego matka nie była słabą staruszką. Była dość niezależną kobietą o trudnym temperamencie, aroganckim spojrzeniu i dziwnych nawykach. Zawsze miała pretensje i zawsze była niezadowolona.
Moja teściowa miała jedno marzenie. Chciała wnuka. Wychowywała syna samotnie, bez męża. Andrzej był dla niej jedynym wsparciem. Rozpieszczała syna, jak tylko mogła, przez co stał się trochę infantylny. Najwyraźniej chciała mieć wnuka, że poprawić niedociągnięcia przy wychowaniu syna.
Doskonale rozumiałam jej pragnienie, ale planuję sama wychowywać własne dziecko. Tę opinię wyznawałam na długo przed ślubem. Nie było sensu mnie przekonywać. Minęły dwa lata od naszego ślubu, a teściowa zaczęła nalegać, abyśmy powiększyli rodzinę.
Nie udało mi się jednak zajść w ciążę, mimo że poświęciliśmy temu zagadnieniu dużo czasu. Wtedy zdecydowaliśmy, że czas pójść na badania. Te wykazały, że Andrzej jest bezpłodny. Kilka dni później zastałam u nas w domu teściową, która podniesionym głosem udowadniała coś Andrzeju. Okazało się, że nie mógł szczerze powiedzieć mamie o tym, co się dzieje i powiedział jej, że to ja nie mogę mieć dzieci, ale on mnie tak kochał, że to niczego nie zmieniło.
Teściowa wyraźnie nie była zadowolona z takiego stanu rzeczy. Po takim akcie ze strony męża spakowałam swoje rzeczy i pojechałam do rodziców. Zdecydowałam się wystąpić o rozwód, bo nikt mnie nie zatrzymywał. Kiedy już dawno sfinalizowano rozwód, a ja już zmieniłam wszystkie dokumenty na poprzednie nazwisko, mój były mąż zaczął do mnie dzwonić, ale ja umieściłam jego numer na czarnej liście.
Wkrótce poznałam Jacka. Bardzo polubiłam tego surowego mężczyznę, starszego ode mnie o 5 lat. Zorganizowaliśmy wesele. Mieszkamy razem już pięć lat. Któregoś dnia ja, Jacek i Weronika, nasza czteroletnia córka, spacerowaliśmy po parku. Mieszkamy w małym miasteczku, ale wcześniej nigdy nie spotkałam mojego byłego. A oto takie spotkanie. Mój były spaceruje ze swoją mamą. Dogoniła mnie i powiedziała: „Adoptowałaś dziewczynkę? Wygląda jak twoja!".
Wtedy powiedziałem jej prawdę. Jak krzyczała, ale byliśmy już w drodze do domu na obiad.
To teżmoże cię zainteresować: Z życia wzięte. "Tak urażony syn zdecydował się zemścić na starej matce": Nie mieści się w głowie
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Były działacz Polski 2050 przerywa milczenie. Co powiedział o Szymonie Hołowni
O tym się mówi: Karol Strasburger przerwał milczenie. Nie pracuje dla TVP