Po ślubie nigdy wcześniej ich nie odwiedzała. Przyjechała więc do nich po raz pierwszy od ośmiu lat.
Tydzień minął bardzo szybko. Krystyna i jej mąż poszli rano do pracy, a teściowa została. W weekend mąż Krystyna postanowił uraczyć żonę i samemu ugotować śniadanie. A jednocześnie zadowolić swoją matkę.
Mąż często pozwalał Krystynie spać dłużej rano, więc sam robił śniadanie. Wszystko byłoby jak zwykle, ale zobaczyła to teściowa. Było tyle hałasu! Prawie wpadła w furię!
- Mój synu! Co ty wyprawiasz? - zawodziła moja teściowa.
- Robię śniadanie. Zaraz Krysia wstanie i zjemy. Zrobiłem taki pyszny posiłek. Pyszne!!!
- Jak możesz to zrobić? Rzuć wszystko od razu! To praca twojej żony, a ona jeszcze śpi! Miałeś po prostu przyjść, zjeść i zająć się swoimi sprawami. A ty stoisz przy kuchence! Twój ojciec nawet nie wiedział, gdzie są garnki i patelnie. Rzuć to, mówię ci!
Krystyna usłyszała to wszystko i zaśmiała się cicho. Wow! Teść pewnie nawet nie wiedział, gdzie jest kuchnia, a co dopiero patelnie, a jej biedny syn robi śniadanie! Stojąc przy kuchence! Co za koszmar! Wie, jak używać blendera i patelni! Co za horror!
Krystynie zrobiło się żal teściowej. Tak bardzo martwiła się o syna. Musiała więc wstać i dać biednej kobiecie walerianę. Nie chciała robić sceny, nie było sensu.
Dała teściowej trochę waleriany. Uspokajali mamę, próbowali wytłumaczyć, że nie ma w tym nic złego. Teściowa nie uwierzyła i wyszła, myśląc, że synek cały czas w kuchni, a synowa taka okropna, ciągle spać chce do południa. Jakiego on miał pecha, że miał taką żonę!
Nie przegap: Joanna Kurska w końcu to z siebie wydusiła. Ostro rozliczyła efekty zmian w "Pytaniu na śniadanie"