Ostatnio chciałam wystawić na sprzedaż część moich ubrań, ponieważ przeprowadzam się i muszę opróżnić szafę z ubrań, których nie noszę. Chciałam sprzedawać sukienki przez stronę internetową, ale nie wiedziałam jaką cenę ustawić.

Za pośrednictwem sieci społecznościowej poprosiłem subskrybentów o radę w sprawie ceny, ale oni tylko mnie skrytykowali, zwracając uwagę, że jest wielu ludzi, którzy potrzebują ubrań i mogliby zabrać moje rzeczy, ale chcę je tutaj sprzedać. Wtedy zdecydowałem, że ludzie mają rację.

Kobieta/YouTube @Czas na historię
Kobieta/YouTube @Czas na historię
Kobieta/YouTube @Czas na historię

Szczerze mówiąc, nie chciało mi się tracić czasu na robienie zdjęć i wrzucanie ich na stronę. W związku z tym zdecydowałam się przekazać torbę z rzeczami do ośrodka dla potrzebujących.

Przez Internet znalazłem adres najbliższego ośrodka, w którym mieszkają dzieci, które z jakiegoś powodu pozostały bez rodziców. Poszedłem tam ze swoimi rzeczami. Były to głównie sukienki w rozmiarach 40-42, które nosiłam na święta i na specjalne okazje. Uznałam, że będą odpowiednie dla nastolatek w wieku 15-18 lat i będą zadowolone z nowych sukienek. Oprócz tych ubrań zebrałam ubranka dziecięce na 4-5 lat.

W ośrodku wysłano mnie do jednego z pokoi. Podeszła do mnie kobieta z niezadowoloną miną i od razu zaczęła przeglądać to, co przyniosłam w torbach. Każdy przeglądany ciuch komentowała.

"Rozumiem, że to wszystko jest z drugiej ręki?" - zapytała mnie kobieta.

„Miałam je na sobie tylko kilka razy, więc są jak nowe. Wszystko wyprałam, trzeba je tylko wyprasować, bo w torbie się pogniotły" – odpowiedziałam.

"Takie rzeczy nam nie odpowiadają! Weźmy tylko kombinezon dziecięcy, a to dlatego, że jest zima. A resztę możesz wziąć" - tak mi powiedziała pracownica centrum.

W tamtej chwili wydawało mi się, że jestem jakimś żebrakiem, który próbuje sprzedać swoje ubrania za pieniądze. Chociaż poszłam tam z poczuciem, że radzę sobie dobrze. To było bardzo nieprzyjemne i obraźliwe. Być może nie wiem, w jakim stanie są obecnie współczesne domy dziecka, ale zawsze wydawało mi się, że chętnie przyjmują jakąkolwiek pomoc, bo ich finansowanie jest dość skromne.

Kobieta/YouTube @Czas na Historię
Kobieta/YouTube @Czas na Historię
Kobieta/YouTube @Czas na Historię

No cóż, widać się myliłam!

To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Nie chcę, żeby moje dziecko miało kontakt z teściową": Powiem wam, dlaczego

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Sekret Krzysztofa Rutkowskiego wyszedł na jaw. "Nikt mnie nie zmusi, żebym go kochał"

O tym się mówi: Wiadomo, ile zarabiała Maryla Rodowicz w Opolu. Zaskakująca kwota