Nie widziałam sensu w takim związku, więc zaproponowałam rozstanie, on mnie poparł. Alimenty również zostały rozwiązane polubownie. Pod tym względem nie mam żadnych zastrzeżeń, zawsze płacił na czas, a jeśli zdarzyły się jakieś nieprzewidziane, duże wydatki, to też nie dzwonił i nie prosił o raportowanie każdej złotówki. Nie ograniczałam komunikacji ojca z córką.
Córka się tym nie przejmowała, bo nigdy nie była blisko z ojcem. Z moim drugim mężem komunikuje się znacznie cieplej i ufniej, bardzo szybko się zaprzyjaźnili. Oczywiście nie nazywa go tatą, ale często spędzają razem czas. Szczególnie lubią wszelkiego rodzaju wędrówki. Ja ze względu na pracę, nie mogę zbyt często w nich uczestniczyć.
Mój były nigdy nie przejmował się tym, że wyszłam za mąż po raz drugi, ani tym jak nasza córka komunikuje się z moim mężem. W ogóle nie był szczególnie zainteresowany naszym życiem, ale w tym roku wygląda na to, że coś się pozmieniało. Zaczął dzwonić do córki, interesować się jej sprawami. To jest bardzo dziwne.
Kilka miesięcy temu zadzwoniła do mnie mój były, krzycząc na mnie o to, że nasza córka farbuje włosy. "Jak mogłem dopuścić do czegoś takiego?!" - krzyczał. Zauważył dopiero teraz! Farbuje je od dwóch lat. Ja nie widzę w tym nic złego. Nastolatka szuka własnego stylu, chce wyglądać olśniewająco, co w tym złego?
Nie zamierzałem nic z tym robić. Ja też nie jestem do końca zadowolona z wyglądu mojej córki, ale to od niej zależy, jak wygląda. W szkole nie komentują tego, więc nie ma problemu. Jeśli ojcu coś się nie podoba, może sam porozmawiać z córką.
Mój były mąż posłuchał mojej rady i porozmawiał z córką. Z tego, co wiem, nie poszło mu najlepiej. Za bardzo starał się wywrzeć na nią presję, choć nie do końca jest jasne, jakim prawem. Nie ma w jej oczach autorytetu, co jest tylko i wyłącznie jego winą.
Odkąd mogła sama wyjeżdżać do jego rodziców, ojciec widywał ją raz w roku. Mój mąż nie rozumie nastolatki, ale uważa, że jego córka ma obowiązek wysłuchać jego opinii na temat swojego wyglądu. Nasza córka podkreśla, że nie jest mu nic winna, co pokazuje mu na każdym kroku.
Mój były obwinia mnie o to, że nasza córka nie chce mieć nic z nim wspólnego. Jego zdaniem buntuję go przeciw niemu, bo oczywiście sam na to nie zapracował. Ostatnio stwierdził nawet, że złoży pozew, aby córka z nim zamieszkała. Nie wiem, jak on to sobie wyobraża, ale powiedział mi to całkiem poważnie.
Przypomniałam mu, że to on unikał z nią kontaktu, więc niech teraz się nie dziwi, że ona traktuje go w ten sam sposób. Były poczuł się urażony. Dorosły mężczyzna obraził się na nastolatka! W ogóle nie rozumiem, co się dzieje. Nie może nie zrozumieć, że jego zachowanie tylko pogłębia przepaść między nim a córką.
Ja nie jestem jednak w stanie do niczego go przekonać.
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Słysząc rozmowę mojej teściowej, prawie zaniemówiłam": Na dobre przestałam z nią rozmawiać
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Emerytura Katarzyny Skrzyneckiej to głodowa kwota. Gwiazda musiała rozwiązać ten problem
O tym się mówi: Kolejna wpadka organizatorów festiwalu w Opolu. Tym razem dostało się tym od nagłośnienia