Niektórzy ludzie mają siostry, z którymi żyją jak pies z kotem — nie dogadują się. Ale my mówiłyśmy sobie wszystko, wspierałyśmy się i dzieliłyśmy wszystkim. Po studiach zaczęłam szukać pracy w sąsiednim mieście.
Na początku było bardzo ciężko, musiałam jeść chińską zupkę z torebki i mieszkać w akademiku. Praktycznie nie było pieniędzy, ale potem miałam szczęście i znalazłam pracę w dobrej firmie.
To właśnie tam poznałam mojego przyszłego męża. On również dopiero zaczynał swoją karierę, ale łatwiej było przetrwać razem niż w pojedynkę. W jakiś sposób sprawy potoczyły się dla nas w tym samym czasie i zdecydowaliśmy się zamieszkać razem.
Mieliśmy skromny ślub, ponieważ oszczędzaliśmy na coś dużego. W tym czasie moja siostra również wyszła za mąż i urodziła dziecko. Nasza komunikacja stawała się coraz rzadsza. Ale rozumiem, sama mam dużo pracy, a moja siostra ma nową rodzinę, dziecko i nowe mieszkanie.
Musiałam się ustatkować. Dwa lata później dowiedziałam się, że mój mąż ma dziewczynę. Na początku tylko podejrzewałam, ale potem sam mi o tym powiedział. Okazało się, że to nasza nowa pracownica. Mój mąż i ja rozstaliśmy się, a ja nie mogłam dłużej pracować w tej firmie i widzieć twarzy tego zdrajcy. Zostałam więc bez męża, bez domu i bez pracy.
Wróciłam do rodzinnego miasta. Przynajmniej mieszkanie moich rodziców wciąż tam było, a moja siostra była blisko. Jednak nasza komunikacja nie układała się dobrze, nie miałyśmy wspólnych tematów, a w Boże Narodzenie doszło do przykrego incydentu.
Siostra zaprosiła mnie na święta do swojej rodziny, żebym nie była sama w domu, więc się zgodziłam. Tydzień przed Wigilią zapytałam, ile pieniędzy powinnam przynieść, przy jakich potrawach powinnam pomóc i co powinnam przygotować na stół.
Siostra powiedziała mi, że lepiej, żebym nie przychodziła. Będą mieli przyjaciół w domu, a oni wszyscy są ze swoimi rodzinami. Będę sama jak czarna owca — rozwiedziona, lepiej nie tworzyć niepotrzebnych pytań.
Sama nie rozumiałam, co oznaczają "niepotrzebne pytania"; być może mogłabym zepsuć im nastrój, wyglądając na rozwiedzioną. Nie warto wyjaśniać, jak frustrujące było usłyszeć to od mojego jedynego wsparcia, ukochanej siostry...