Pamiętam, że moja mama zawsze brała na wieś moje dzieci, które spędzały tam całe lato. Wtedy było to normalne – dzieci wysyłano do dziadków i nawet przez myśl im nie przeszło, żeby się sprzeciwiać. Nie było mowy o żadnej odpowiedzialności!
Mój syn poskarżył mi się, że latem nie ma gdzie zostawić dzieci. Powiedział: " prawdopodobnie będziemy musieli zostawić je same w domu na cały dzień".
"A niby dlaczego zostawić ich samych?" - zapytałam zaskoczona. "Przyprowadź je do mnie na całe lato, zajmę się nimi".
"Och, dziękuję, mamo!" - mój syn był zachwycony. "Pomyślałem, że jeśli teściowa odmówi, to tobie nawet nie będę proponował".
"To moje wnuki" - stwierdziłam.
Syn porozmawiał z żoną, a ona oczywiście się zgodziła, chociaż nasze relacje z nią nie są zbyt dobre. W ten sposób problem został rozwiązany. Tylko że natychmiast ostrzegłem:
"Zaopiekuję się dziećmi, nie wątpcie w to, ale potrzebuję pieniędzy na ich utrzymanie" - powiedziałam.
Syn i synowa byli z jakiegoś powodu zaskoczeni. Najwyraźniej nie tego się spodziewali. Myśleli, że ze swojej emerytury wyżywię dwójkę dodatkowych osób przez całe lato.
Powiedziałam im, ile pieniędzy potrzebuję. Moja synowa wyglądała na naprawdę zdumioną. Stwierdziła, że może taniej będzie je wysłać na obóz, choć kiedy przeglądnęli oferty, stało się jasne, że obozy są znacznie droższe niż moja stawka.
"Twoja matka wie, że obecnie nie radzimy sobie dobrze finansowo. Właśnie dostałeś nową pracę. To w jakiś sposób nieludzkie prosić o pieniądze dla własnych wnuków, zwłaszcza gdy mamy taką sytuację" - powiedziała synowa do syna.
"No wiesz, twoja matka w ogóle odmówiła!" - rzucił mój syn coraz bardziej zdenerwowany. "A moja sama to zaproponowała. Zamiast podziękować, będziemy jej wyrzucać pieniądze?".
Syn stanął po mojej stronie. Przyprowadzili do mnie moje wnuki na początku wakacji i pieniądze wypłacili natychmiast za dwa miesiące z góry. Znaleźli fundusze na to, pomimo że synowa narzekała na trudną sytuację finansową!
Cóż, dzieci i ja mieszkaliśmy latem na wsi. Gotowałem dla nich trzy razy dziennie – nigdy nie byli głodni. No tak, kupowałem drobiazgi - wszelkiego rodzaju słodycze czy zabawki. Kiedy pod koniec sierpnia przyjechali po nich rodzice, synowa zażądała ode mnie sprawozdania finansowego.
Byłam oburzona!
"Jakie sprawozdanie?! Myślisz, że rejestrowałam wszystkie wydatki i odbierałam na nie kwitki?! Nie wiedziałam, że tego ode mnie oczekujecie!".
"No cóż, sam zaproponowałaś w rodzinie relację towar-pieniądz" – powiedziała synowa "Dlatego teraz proszę, zdaj relację z wydatków, a co jak wydałaś te pieniądze nie na dzieci, ale na siebie? Masz tu wszystko, z ogrodu. Prawdopodobnie kładłaś im kawałek chleba i ogórki z ogrodu".
"Jak możesz tak mówić!" - byłam oburzona. "Rano gotowałam dla nich owsiankę, każdego dnia była z innymi dodatkami. Na obiad dwa dania, w tym jedno mięsne" - wyliczałam.
"Nie mogę uwierzyć na słowo" - powiedziała synowa. "Proszę się rozliczyć!".
Tutaj synowa uważa, że szaleństwem jest brać pieniądze na utrzymanie własnych wnuków, ale nawet nie pomyślała o tym, że moja emerytura jest znacznie niższa niż jej pensja i na pewno nie byłabym w stanie sama wyżywić dzieci.
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Mąż wymienił mnie na młodszą": Dzieci nie chcą ze mną rozmawiać, a z kochanką męża stali się najlepszymi przyjaciółmi
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Magda Gessler pogrążona w żałobie. Restauratorka żegna ukochaną osobę
O tym się mówi: Niebezpieczne zjawiska pogodowe w Polsce. Małe tornado zaatakowało psa