Maria miała 67 lat i mieszkała sama w starym domu na obrzeżach miasta. Kiedyś tętniący życiem dom rodzinny z czasem opustoszał. Dzieci, dorosłe i zajęte własnym życiem, rzadko ją odwiedzały. Czuła się coraz bardziej samotna i bezsilna.
Myślała o przeprowadzce do jednego z dzieci. Wyobrażała sobie, jak mogłaby spędzać czas z wnukami, pomagać im w codziennych obowiązkach i czuć się potrzebna. Ale dzieci stanowczo odmówiły.
"Mamo, jesteś jeszcze samodzielna", mówiła córka Kasia. "Nie chcemy, żebyś czuła się jak ciężar."
Syn Tomek dodawał: "Masz u nas zawsze otwarte drzwi. Przyjeżdżaj kiedy tylko chcesz, ale nie musisz się przeprowadzać."
Maria rozumiała ich troskę, ale nie potrafiła zaakceptować ich decyzji. Tęskniła za codziennym kontaktem, za ciepłem rodzinnego domu. Czuła się jak intruz we własnym życiu.
Pewnego dnia, podczas spaceru po parku, Maria spotkała starą znajomą, panią Jadwigę. Obie kobiety od razu się rozpoznały i zaczęły rozmawiać. Pani Jadwiga opowiedziała Marii o Klubie Seniora, do którego należała. Tam mogła spotykać się z ludźmi w podobnym wieku, brać udział w zajęciach i warsztatach, a nawet wyjeżdżać na wycieczki.
Maria zaintrygowała się tą propozycją. Postanowiła odwiedzić Klub Seniora. Już od pierwszych chwil poczuła się tam jak u siebie. Atmosfera była ciepła i przyjazna, a ludzie mili i chętni do rozmowy.
Maria zaczęła regularnie uczęszczać na spotkania Klubu. Brała udział w zajęciach z rękodzieła, chodziła na wycieczki i poznawała nowych znajomych. Z czasem samotność ustąpiła miejsca radości życia i poczuciu wspólnoty.
Maria zrozumiała, że nie musi mieszkać z dziećmi, aby czuć się kochana i potrzebna. Odnalazła szczęście i sens życia w Klubie Seniora, wśród ludzi, którzy dzielili jej troski i radości.
Chociaż nadal tęskniła za dziećmi i wnukami, wiedziała, że już nigdy nie będzie samotna. Nauczyła się czerpać radość z życia i doceniać każdy dzień.
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Dzieci widziały w niej jedynie schorowaną staruszkę": Kiedy drżącą ręką podpisała testament, łzy spływały po jej policzkach
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Z życia wzięte. "Mąż zostawił mnie i moje dzieci bez środków do życia": Rok później miał wypadek