W mrocznej komnacie, gdzie kurz tańczył w promieniach zachodzącego słońca, siedziała samotna kobieta. Jej zmęczone oczy patrzyły na zimne ściany, a w sercu tlił się żal. Aniela od lat czuła się jak więzień we własnym domu, owładnięta przez chłód obojętności własnych dzieci.


Kiedyś pełna życia i miłości, teraz była jedynie cieniem dawnej siebie. Choroba powoli trawiła jej ciało, a ból stałym towarzyszem. Dzieci, pochłonięte własnymi sprawami, widziały w niej jedynie schorowaną staruszkę, obciążenie, a nie matkę. Ich wizyty ograniczały się do chłodnych pożegnań i wymuszonej troski, a w ich oczach Aniela dostrzegała jedynie łakomstwo na spadek.


Pewnego mroźnego wieczoru, gdy ból stał się nie do zniesienia, Aniela poczuła, że jej siły opadają. Wiedziała, że to już koniec. Zamiast dzwonić po pogotowie, chwyciła za telefon i wykręciła numer notariusza.


Kiedy drżącą ręką podpisała testament, łzy spływały po jej policzkach. W milczeniu przekazała cały swój majątek ukochanej siostrze, Helenie, jedynej osobie, która dawała jej bezwarunkową miłość i wsparcie.


Kilka godzin później, w samotności i opuszczeniu, Aniela odeszła. W świetle zimnego księżyca jej dom stał się pusty, a duchy przeszłości tańczyły wśród kurzu i cieni.
Dzieci Anielę pochowały z pompą i rozmachem, udając żałobę i rozpacz. Ich łzy jednak nie płynęły z bólu straty, ale z żałoby po utraconym majątku.


To też może cię zainteresować: Jolanta Kwaśniewska zradziła swój sekret. Wygadała się mediom

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Znany jezuita odpowiedział na porażające słowa księdza. Duchowny mówi dość, a jego komentarz podchwycili internauci. Nie zostawił na nim suchej nitki