Śmierć, moment odchodzenia z tego świata, budzi lęk i niepokój u większości ludzi na świecie. Czy jednak jest to rzeczywiście taka straszna i bolesna sytuacja? Według 41-letniej Julii McFadden, pielęgniarki specjalizującej się w opiece hospicyjnej z Los Angeles, proces umierania nie jest tak straszny, jak mogłoby się wydawać. W rozmowie z mediami dzieli się swoimi obserwacjami na temat objawów zbliżającej się śmierci i doświadczeń osób na krawędzi życia.
Julia podkreśla, że nasze ciało jest dosłownie zaprogramowane, aby umrzeć, i że proces umierania nie musi być bolesny czy pełen strachu. Osoby zbliżające się do śmierci często doświadczają spokoju, a ich organizm w naturalny sposób przygotowuje się do opuszczenia tego świata, informuje Fakt.
Z biologicznego punktu widzenia, jak tłumaczy pielęgniarka, organizm ludzki zaczyna wykazywać pewne zmiany, gdy zbliża się moment śmierci. Ludzie zwykle przestają odczuwać głód i pragnienie, co jest naturalnym mechanizmem przygotowującym ciało do zakończenia życia.
Julia McFadden zauważa również, że sam moment umierania jest często bezbolesny. Mimo że osoby mogą odczuwać ból związany z chorobami, które są przyczyną śmierci, sam akt umierania przynosi ulgę.
Jako pielęgniarka hospicyjna, Julia miała okazję wielokrotnie obserwować spokojne odejście ludzi z tego świata. Podkreśla, że w momencie umierania organizm uwalnia endorfiny, które łagodzą ból, uspokajają nerwy i wprowadzają osobę w stan euforii, co może sprawić, że umierająca osoba czuje się dobrze i spokojnie.
Choć temat śmierci często budzi strach i niepokój, doświadczenia pielęgniarki z hospicjum pokazują, że samo umieranie może być procesem naturalnym, spokojnym i pozbawionym bólu. Julia zachęca do refleksji nad tym, jak możemy oswoić się ze śmiercią i jak najlepiej towarzyszyć osobom, które przechodzą przez ten nieunikniony etap życia.
To też może cię zainteresować: Tyle wynosi emerytura Jolanty Kwaśniewskiej. Kwota może zaskoczyć
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Niebezpieczne zjawiska pogodowe w Polsce. Co nas czeka w najbliższe dni