Wszyscy chwalili Marię, mówiąc: "Co za dobra pracownica". Jej siostra pewnego dnia zadzwoniła i powiedziała: "Przyjdź do mnie, mam dla ciebie niespodziankę. Twój zięć jest teraz właścicielem twojego domu".

Dom Marii widać było z daleka — piękny, ogromny dom, w jasnożółtym kolorze, z wysokim płotem. Mimo że stał na skraju wsi, wszyscy o nim wiedzieli.

Maria po raz kolejny wyjeżdżała na wakacje do domu. Teraz może sobie na to pozwolić, bo ma już włoskie papiery. Pracuje we Włoszech od 15 lat. Wyjechała, gdy była młoda (zaledwie 40 lat). I nawet teraz wydaje się, że nie jest stara, ale jej praca znacząco wpłynęła na jej zdrowie. Nie myślała o tym teraz, martwiła się o coś innego: jak wróci do domu.

Maria ma jedną córkę, Iwonę. Kiedy Maria poszła do pracy, dziewczynka miała zaledwie 12 lat, więc siostra Marii, która mieszkała w pobliżu, musiała się nią opiekować.

Maria pracowała jako sprzątaczka w urzędzie gminy, zarabiając marne grosze. Męża straciła dawno temu, wcześnie owdowiała, a jej matka odeszła.

Ona i jej mała Iwonka mieszkały w zrujnowanym domu babci za jedną pensję. Maria zdała sobie sprawę, że póki jest jeszcze młoda, musi się przeprowadzić. Wszystkie kobiety wyjeżdżały, więc i ona podjęła decyzję.

Przez pierwsze 7 lat nie wracała do domu, bo nie miała dokumentów. Zaczęła odbudowywać swój dom — potrzebowała pieniędzy. Jej siostra z mężem pomogli w remoncie. To dobrzy ludzie, pomagali jej, jak mogli.

W ciągu 10 lat dom Marii wyrósł na najlepszy we wsi. Wszyscy chwalili Marię, mówiąc: "Co za dobra pracownica".

Sama Maria była szczęśliwa, marzyła o powrocie do domu na stałe i zamieszkaniu z córką we własnym domu, by w końcu żyć dla siebie.

Ma swój wymarzony dom, ale wygląda na to, że nie będzie mogła w nim mieszkać. Trudno w to uwierzyć, ale mieszka tam zięć Marii, mąż Iwony.

Iwona dorastała bez matki, więc bardzo szybko wyszła za mąż. I równie szybko tego pożałowała. Jej mąż okazał się bardzo pazerny na pieniądze jej matki, zabierał wszystko, mówiąc, że będzie zarządzał rodzinnym budżetem.

Ale nie było czym zarządzać, bo bardzo szybko wydawał wszystko, co Maria zarobiła, na swoje "nałogi", a jak się okazało, miał ich sporo.

Iwona znosiła to, jak mogła, w końcu miała dwójkę dzieci. Nic nie mówiła matce, myśląc, że to minie, że mąż się zmieni. Ale z każdym rokiem było coraz gorzej.

Iwona namówiła więc Marię na kupno jednopokojowego mieszkania w centrum dzielnicy, mówiąc, że dzieci dorastają.

W ciągu 5 lat mieli mieszkanie. Maria przyjeżdżała do domu tylko raz w roku, na Wielkanoc. Zostawała na tydzień lub dwa i wracała do Włoch. W tym czasie, jakby ktoś zastępował jej zięcia, był grzeczny i uprzejmy, tak że Maria nie miała pojęcia, jakie problemy ma jej Iwona.

W tym roku siostra Marii nie wytrzymała i zadzwoniła do niej do Włoch. Powiedziała: "Przyjedź, czeka na ciebie niespodzianka. Twój zięć prowadzi dom, a Iwona i jej dzieci mieszkają w niewykończonym mieszkaniu. Jest winien dużo pieniędzy za dom, nie spłaca niczego od kilku lat, ma wiele pożyczek w banku i zostawił wiele twoich sprzętów w lombardach. Nie wpuszcza nikogo do domu, klnie tak mocno, że każdy boi się nawet zbliżyć. Mówię ci o tym, żebyś była przygotowana".

Maria odłożyła słuchawkę i oniemiała. Nie po to spędziła 15 lat we Włoszech, żeby ten obcy człowiek, jej zięć, tak po prostu wszystko zmarnował.

Z każdym topniejącym kilometrem Maria czuła coraz bardziej, że tegoroczna Wielkanoc będzie zupełnie inna od reszty. Wiedziała jednak, że szybko upora się z bezczelnym typkiem, który nie pozostanie zbyt długo jej zięciem...

Nie przegap: Nie żyje legenda kina. Polska scena artystyczna pogrążona w smutku

Zerknij: Z życia wzięte. "Mój mąż i ja zdecydowaliśmy się przekazać nasze oszczędności córce": Nasz syn nigdy nam nie pomógł