Cieszyłam się na myśl o ponownym spotkaniu z rodziną i poznaniu przyszłej synowej. Na chwilę odłożyłam na bok wspomnienia wyczerpujących lat spędzonych na opiece nad wymagającą starszą Włoszką i nocnym sprzątaniu sklepu.
Spałam tylko 3-5 godzin, żeby móc wysłać do domu więcej pieniędzy. Jak się okazało, przyjechałam i byłam rozczarowana — nikt nie przyszedł się ze mną spotkać.
Mój mąż i córka byli w domu, ale ich powitanie nie było zbyt ciepłe. Prawdziwą radość poczułam dopiero wtedy, gdy rozpakowali prezenty, które tak starannie wybrałam.
Wieczorem przyjechał Michał, mój syn, i jego narzeczona. Ich ekstrawaganckie plany ślubne, biorąc pod uwagę bieżące wydarzenia w naszym kraju, wskazywały na wkład finansowy, jakiego ode mnie oczekiwano. Następnego dnia, sprzątając nasz niezbyt schludny dom, znalazłam w naszej sypialni damskie ubrania.
Mój mąż od niechcenia przypisał to odkrycie przepełnionej szafie naszej córki. Kolejny cios przyszedł, gdy moja matka chrzestna powiedziała mi, że mój mąż miał stałą kochankę, która niedawno się wyprowadziła, a nawet mieli razem córkę.
Michał i jego narzeczona żyli w konkubinacie, podobnie jak moja córka i jej chłopak. Żadne z nich nie pracowało, żyli z pieniędzy, które wysyłałam do domu.
Powiedziała mi, że moje dzieci ukrywały niewierność męża, aby zapewnić sobie stały dopływ pieniędzy. Dwa dni później rzuciłam wszystkim w twarz swoimi uczuciami i wróciłam do Włoch, ostrzegając ich, by nigdy więcej nie spodziewali się zobaczyć moich pieniędzy.
Moim celem stało się oszczędzanie na własne mieszkanie. Teraz niech sami sobie radzą z bagnem, jakie sami sobie stworzyli...