Zawsze uważałem się za szczęśliwego człowieka. Miałem kochającą żonę, dwójkę wspaniałych dzieci i stabilną pracę. Byliśmy ze sobą 20 lat, a nasze małżeństwo, choć nie pozbawione drobnych zgrzytów, uchodziło za wzór do naśladowania. Aż do momentu, gdy poznałem Ewę.


Była ode mnie o 30 lat młodsza, piękna, charyzmatyczna i pełna życia. Wpadłem jak śliwka w kompot. Poczułem się znów młody, pożądany i dowartościowany. Ewa uwielbiała spędzać ze mną czas, słuchać moich opowieści i śmiać się z moich żartów. Czułem się z nią jak na łonie natury. Zaczęliśmy romansować, a potem… rzuciłem dla niej wszystko.


Rodzina była w szoku. Żona błagała mnie na kolanach, bym nie popełniał głupstwa, dzieci nie mogły uwierzyć, że ich ojciec, na którym zawsze mogły polegać, z dnia na dzień stał się dla nich obcym człowiekiem. Ale ja byłem zaślepiony namiętnością. Wierzyłem, że Ewa jest tą jedyną, z którą spędzę resztę życia.


Początkowo wszystko układało się wspaniale. Ewa była czuła, troskliwa i dbała o mnie. Wynajęliśmy piękne mieszkanie, chodziliśmy na randki, podróżowaliśmy. Czułem się jak w bajce. Ale z czasem zaczęły się pojawiać pierwsze problemy. Ewa stawała się coraz bardziej roszczeniowa i materialistyczna. Nieustannie czegoś od mnie oczekiwała: droższych prezentów, wyjazdów do egzotycznych miejsc, luksusowych ubrań. Zaczęła też kontrolować moje finanse i ograniczać kontakty z rodziną i przyjaciółmi.


Po pewnym czasie zorientowałem się, że tak naprawdę nie kocha mnie, a jedynie moje pieniądze. Byłem dla niej niczym bankomat, a nie partner. Czułem się oszukany i wykorzystany. Chciałem zerwać ten toksyczny związek, ale bałem się, że Ewa zrobi mi krzywdę. Groziła, że wyjawi wszystkim mój romans i zrujnuje mi reputację.


Byłem w pułapce. Z jednej strony czułem pustkę i żal po stracie rodziny, z drugiej strony byłem uwikłany w relację z kobietą, która mnie wykorzystywała. Dopiero po długiej terapii i walce ze sobą, zdołałem zerwać z Ewą i zacząć odbudowywać swoje życie.


Do rodziny nie było już powrotu. Żona nie potrafiła mi wybaczyć zdrady. Dzieci były na mnie wściekłe i zawiedzione. Zostałem sam, z poczuciem winy i goryczy.


To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Wróciłam z pracy wcześniej": W przedpokoju natknęłam się na damskie ubrania

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Z życia wzięte. "Wyrzuciłam teściów z mieszkania": myślicie, że to okrutne. Miałam ku temu powód