Moja przyjaciółka Zosia poślubiła Waldka jako bardzo młoda dziewczyna. Na początku ich małżeństwo wydawało się szczęśliwe. Jej mąż pracował, ona zajmowała się ich dzieckiem. Ich rozkład dnia był zawsze ten sam. Waldek wychodził rano do pracy, a wieczorami pomagał Zośce w domu i przy dziecku.
Jednak po zamknięciu fabryki Waldek musiał zmienić pracę. Niestety wiązało się to z częstymi delegacjami. Nie było go nawet kilka miesięcy, przez co Zosia bardzo za nim tęskniła, tyle że potrzebowali jego przyzwoitej pensji. Podczas jednej z delegacji Waldek wyszedł z domu i już nie wrócił.
Zosia nie mogąc się z nim skontaktować, wpadła w panikę. Czekała na niego przez 15 lat, pewna, że kiedyś w końcu do niej wróci. W końcu jednak straciła nadzieję. Wtedy w jej życiu pojawił się Staszek. Na początku nie pozwalała sobie na to uczucie, ale Stasiu był bardzo wytrwały i nie zaprzestał prób zdobycia jej serca.
Kiedy Zosia zaczęła nowe życie, niespodziewanie pojawił się Waldek. Opowiedział jej, że jeszcze w trakcie pracy w fabryce poznał Ninę. Chciał z nią być i dlatego zostawił żonę bez choćby słowa wyjaśnienia. Nie kontaktował z nimi, a teraz jak gdyby nigdy nic postanowił stać się częścią ich życia.
Ani Zosia, ani jej syn nie byli w stanie wybaczyć Waldkowi bólu, jaki sprawiło im zniknięcie. Zamartwiali się przez lata o to, co mogło się mu stać. Postanowili, że tak jak kiedyś w życiu Waldka nie było miejsca dla żony i dziecka, tak teraz nie będzie miejsca dla niego.
Moim zdaniem bardzo dobrze zrobili. Waldek nie ma pojęcia, co Zośka przeszła. Nie ma prawa wracać i błagać o wybaczenie. Sam z nich zrezygnował. Niech teraz pije piwo, którego sobie naważył.
Zgadzacie się z tym?
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Mam 47 lat i jestem w ciąży": Jestem zupełnie sama i nie wiem, co mam robić
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Zamieszanie wokół Agnieszki Woźniak-Starak trwa. Dziennikarka TVN zdenerwowała się okładką gazety ze swoim zdjęciem. Redakcja tłumaczy się z afery
O tym się mówi: Kobieta zwróciła się na SOR. Kilka dni po wizycie w szpitalu, seniorka już nie żyła