47-letnia Ewa siedziała w poczekalni u ginekologa, nerwowo ściskając w dłoni kartę ciąży. Jeszcze kilka minut temu myślała, że to zwykła wizyta kontrolna, rutynowe badanie. Ale teraz, gdy lekarz potwierdził to, czego tak się bała, czuła, jakby cały jej świat stanął na głowie.


Ewa nie wiedziała, co ma robić. Z jednej strony czuła panikę i strach. Jak sobie poradzi z dzieckiem sama? Jak pogodzi macierzyństwo z pracą i codziennymi obowiązkami? Z drugiej strony gdzieś głęboko w sercu tliła się iskierka radości. Nowe życie. Matka. To przecież coś, o czym zawsze marzyła.


Ewa wróciła do domu pogrążona w rozterce. Nie mogła nikomu powiedzieć o swojej sytuacji. Nie teraz, kiedy sama jeszcze nie wiedziała, co postanowi. Rodzina i znajomi pewnie zareagują niedowierzaniem, a może nawet potępieniem. "W twoim wieku?", "Sama?", "Jak sobie poradzisz?". Te pytania tłukły się w jej głowie.


Dni mijały, a Ewa wciąż nie mogła podjąć decyzji. Wahała się między strachem a nadzieją. Czytała książki o ciąży i porodzie, oglądała filmy o macierzyństwie. Rozmawiała z przyjaciółkami, które miały dzieci. Ale nic nie dawało jej pewności.


Pewnego dnia Ewa spotkała przypadkiem Martę, swoją dawną koleżankę ze szkoły. Marta była samotną matką dwójki dzieci. Rozmawiając z nią, Ewa poczuła ulgę i zrozumienie. Marta opowiedziała jej o swoich doświadczeniach, o trudach i radościach macierzyństwa. Dała Ewie nadzieję i wsparcie, których tak bardzo potrzebowała.


Po rozmowie z Martą Ewa poczuła, że coś w niej się zmienia. Strach zaczął ustępować miejsca determinacji. Postanowiła, że da sobie szansę. Zaopiekuje się tym dzieckiem, da mu miłość i troskę.


Ciąża nie była łatwa. Ewa musiała zmierzyć się z wieloma wyzwaniami, zarówno fizycznymi, jak i psychicznymi. Ale z każdym dniem rosła w niej siła i pewność siebie. Czuła, że ​​jest gotowa na to, by zostać matką.


Dziewięć miesięcy później Ewa urodziła zdrową dziewczynkę, której nadała imię Nadia. To był najszczęśliwszy dzień w jej życiu. Nadia stała się całym jej światem, dała jej nowy sens życia i nową nadzieję.


Ewa nie żałuje swojej decyzji. Chociaż macierzyństwo w wieku 47 lat nie jest łatwe, jest to dla niej najwspanialsze doświadczenie, jakie kiedykolwiek ją spotkało. Nadia jest jej cudem, jej największym skarbem.


To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Teściowa ciągle upierała się, że synowa urodziła obce dziecko": sama skrywała sekret


Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Z życia wzięte. "Miałam dobre relacje z bliskimi do czasu, aż babcia nie zapisała mi mieszkania": wtedy wszystko się zmieniło