Leżałam na szpitalnym łóżku, podłączona do kroplówki i respiratora. Słaby blask lampy sufitowej malował na ścianach dziwne cienie. W pokoju panowała cisza, przerywana jedynie odgłosami pikania aparatury medycznej.
Czułam się samotna. Nie odwiedził mnie nikt z rodziny. Nawet dzieci, dla których poświęciłam całe życie, nie dały znaku życia.
Przecież zawsze byłam dla nich. Troszczyłam się o ich zdrowie, edukację, bezpieczeństwo. Zrezygnowałam z własnych ambicji i kariery, by zapewnić im szczęśliwe dzieciństwo. A teraz, kiedy jestem chora i potrzebuję ich wsparcia, odwrócili się ode mnie.
Łzy napłynęły mi do oczu. Wspomnienia przeszłości mieszały się z goryczą teraźniejszości. Pamiętam ich pierwsze kroki, pierwsze słowa, pierwsze dni w szkole. Pamiętam ich radości i smutki, sukcesy i porażki. Zawsze byłam przy nich, gotowa do pomocy i pocieszenia.
A teraz? Gdzie oni są? Dlaczego nie chcą mnie zobaczyć? Czy nic dla nich nie znaczę?
Zastanawiałam się, co zrobiłam źle. Może byłam zbyt nadopiekuńcza? Może za bardzo ich kontrolowałam? Może nie dawałam im wystarczająco dużo swobody?
Ale przecież chciałam dla nich jak najlepiej. Pragnęłam, aby mieli lepsze życie niż ja. Chciałam, aby byli szczęśliwi. Czy to aż tak wiele?
Czułam, jak w sercu rośnie gniew. Gniew na dzieci, które mnie zawiodły, gniew na siebie, że nie potrafiłam ich do siebie przywiązać.
Zamknęłam oczy i próbowałam powstrzymać łzy. Nie chciałam płakać. Nie chciałam okazywać słabości.
Musiałam być silna. Musiałam wyzdrowieć. Musiałam udowodnić im, że się mylili. Jeszcze im pokażę. Jeszcze zobaczą, jak bardzo się mylili.
Otworzyłam oczy i spojrzałam na sufit. W mroku pokoju dostrzegłam cień nadziei. Nadal miałam dla kogo żyć. Nadal miałam dla kogo walczyć.
Dla siebie.
Walka o powrót do zdrowia będzie długa i trudna, ale jestem zdeterminowana, by ją wygrać. Nie dla dzieci, nie dla nikogo innego, ale dla siebie.
Chcę żyć. Chcę być szczęśliwa. Chcę udowodnić, że nawet samotna i schorowana kobieta może odnaleźć sens życia.
I zrobię to. Zrobię to dla siebie.
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Moja teściowa, jak zwykle, narzekała na brak pieniędzy": W dniu urodzin teścia usłyszałam jej rozmowę z mężem. Obiecał jej pomagać
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Tajemnicza przeszłość ukochanego Moniki Richardson. Mężczyzna trafił za kratki, jednak wpłacił kaucję, aby wyjść na wolność. Ma duże problemy z prawem