Słowa syna uderzyły panią Katarzynę jak obuchem w głowę. "Mamo, jesteś stara i chora, zabiorę cię do domu opieki, tam ci pomogą". Brzmiały jak wyrok. Dom opieki? To brzmiało jak koniec świata, jak wygnanie z własnego domu, z ukochanego pokoju pełnego wspomnień.


Pani Katarzyna nie chciała opuszczać swojego mieszkania. Tu spędziła całe swoje życie, tu wychowała dzieci, tu czuła się bezpieczna i kochana. W domu opieki czułaby się obco, samotnie, jak wyrzucona na śmietnik starość.


Ale syn miał rację. Pani Katarzyna coraz słabiej widziała i słyszała, coraz trudniej było jej chodzić. Potrzebowała pomocy, a syn nie mógł się nią cały czas opiekować.


Z ciężkim sercem pani Katarzyna spakowała swoje rzeczy i pojechała z synem do domu opieki. Na początku było strasznie. Wszystko było obce, ludzie wokół niej byli obcy, czuła się zagubiona i przestraszona.


Ale z czasem pani Katarzyna zaczęła się przyzwyczajać. Poznała innych mieszkańców domu opieki, z którymi mogła rozmawiać i grać w karty. Personel był miły i troskliwy. Pani Katarzyna zaczęła się czuć bezpieczna i zaopiekowana.


Oczywiście, nadal tęskniła za swoim domem i za rodziną. Ale wiedziała, że to jest najlepsze miejsce dla niej. W domu opieki miała zapewnioną opiekę i pomoc, której potrzebowała.
Pewnego dnia pani Katarzyna siedziała na ławce w parku przed domem opieki i patrzyła na bawiące się dzieci. Nagle podeszła do niej mała dziewczynka i zapytała: "Czy mogę z tobą posiedzieć?". Pani Katarzyna uśmiechnęła się i powiedziała: "Oczywiście, że tak".


Dziewczynka usiadła obok pani Katarzyny i zaczęły rozmawiać. Pani Katarzyna opowiedziała dziewczynce o swoich wnukach, a dziewczynka o swoich zabawkach. Rozmawiały długo i miło.
Kiedy dziewczynka musiała już iść, powiedziała: "Bardzo mi się podobało z tobą rozmawiać. Przyjdę jutro znowu, mogę?". Pani Katarzyna uśmiechnęła się i powiedziała: "Będę czekać".


Od tego czasu dziewczynka codziennie przychodziła do pani Katarzyny. Rozmawiały, grały w gry, czytały książki. Pani Katarzyna była szczęśliwa. Miała nową przyjaciółkę, która dawała jej radość i nadzieję.


Pani Katarzyna zrozumiała, że dom opieki nie jest końcem świata.


To też może cię zainteresować: W Wielkanoc wierni muszą o tym pamiętać. Ta zmiana wpłynie na święto


Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Zjadł ulubioną potrawę. Po zaledwie jednym kawałku źle się poczuł. Wkrótce nie żył