Córka poprosiła mamę, żeby ta się do niej wprowadziła. Urodziła bliźnięta i potrzebowała pomocy w opiece nad nimi. Starsza kobieta bardzo się ucieszyła z propozycji córki. Zdecydowała się sprzedać swój dom, choć sąsiedzi jej to stanowczo odradzali. Wierzyła, że ze strony córki i zięcia nie spotka jej nic złego.
Lata mijały. Bliźnięta skończyły 3 lata. Hanna coraz częściej słyszała, jak jej zięć i córka mówią, że robi się w domu coraz ciaśniej. Zdecydowała się odejść, za nim zostanie przez nich do tego zmuszona. Poprosiła, żeby kupili jej mały domek. Miała pieniądze ze sprzedaży poprzedniej nieruchomości. Zgodzili się.
Kazali się jej spakować i zabrali ją do małego wiejskiego domu, choć budynkowi, pod którym ją zostawili, bliżej było do rudery niż do miejsca nadającego się do zamieszkania. Hanna ze łzami w oczach patrzyła, jak jej córka odjeżdża. Dom był całkowicie zapuszczony. Kurz, pajęczyny, myszy, zgniła podłoga. Podwórko było całkowicie zarośnięte.
Usiadła na próchniejącej ławce i gorzko zapłakała. Otarła łzy, kiedy usłyszała kobiecy głos.
„Witaj. Jestem Maryla. Mieszkam w domu obok” – powiedziała kobieta. „Mam nadzieję, że twoi bliscy po ciebie wrócą”.
„Obawiam się, że nie wrócą” – stwierdziła seniorka, znów z trudem powstrzymując łzy.
„Przecież w tym domu jeszcze nie da się zamieszkać” – stwierdziła. „Poradzimy coś na to” – powiedziała i wyjęła telefon.
Po kwadransie na podwórku pojawił się młody mężczyzna z kosiarką i zaczął rozprawiać się z wysoką trawą. Kolejny kwadrans później pojawiło się pięć kobiet w towarzystwie swoich mężów. Maryla zaproponowała Hannie, żeby na czas prac przeniosła się do niej. Hanna przyjęła jej gościnę, nie mogąc uwierzyć, że obca osoba okazała jej tak wiele serca.
Wszyscy sąsiedzi przyszli pomóc. Wystarczył tydzień, żeby dom Hanny zmienił się nie do poznania. Seniorka nie była w stanie rozpoznać go, kiedy się do niego wprowadziła. Była taka szczęśliwa. Zaczęła uprawiać ogród i dzielić się owocami swojej pracy z sąsiadami, którzy okazali jej tak wiele serca.
Kiedy przyszła jesień i robiło się coraz chłodniej, do Haliny zadzwoniła córka.
„Mamo spakuj swoje rzeczy. Jutro mój mąż po ciebie przyjedzie. Nie możesz spędzić zimy w chłodzie” – powiedziała.
„Nie przyjeżdżajcie. Niczego nie potrzebuję” – powiedziała Hanna i się rozłączyła.
Na drugi dzień pod jej domem pojawił się zięć i córka. Patrzyli ze zdumieniem na dom, który wyglądał dobrze. Hanna przyniosła im uprawione warzywa i przetwory, które zrobiła. Wręczyła im je i powiedziała:
„Mam nadzieję, że jeśli ktoś potraktuje was kiedyś tak, jak wy potraktowaliście mnie, traficie na takich sąsiadów. Jedźcie z Bogiem”.
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. Mój 40-letni syn nadal ze mną mieszka. Był już trzykrotnie żonaty
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Plotki o mężu Ewy Bem potwierdziły się. O jego decyzji zrobiło się głośno
O tym się mówi: Poruszające wideo z Donaldem Tuskiem obiegło media. Takim jest dziadkiem