Joanna Kurska, znana z mediów ze względu na swoje związki i powiązania z Telewizją Polską, stanęła niedawno w obliczu oskarżeń dotyczących jej rzekomo wysokich zarobków w stacji. Media obiegła wieść o niebotycznych apanażach, które miała otrzymywać za pracę, a sama postanowiła stanąć w obronie swojego dobrego imienia.
Portal Onet ujawnił informacje dotyczące zarobków Joanny Kurskiej w TVP, sugerując, że jej dochody były dwukrotnie wyższe niż pensje prezydenta i premiera. Kurska, nie pozostawiając miejsca na niedomówienia, zdecydowanie zaprzeczyła tym doniesieniom i postanowiła ujawnić konkretne kwoty, jakie otrzymywała za swoją pracę.
Joanna Kurska podpisywała umowy z TVP dwukrotnie, zaczynając swoją karierę ponad osiem lat temu. Pierwszy raz objęła stanowisko zastępcy dyrektorki biura ds. koordynacji programowej, ale szybko awansowała na szefową. Po pewnym czasie zrezygnowała z pracy, gdy wyszła za mąż za Jacka Kurskiego, by uniknąć oskarżeń o nepotyzm.
Po kilku latach para postanowiła powrócić do mediów, a Joanna Kurska objęła stanowisko szefowej "Pytania na śniadanie". Jednakże, współpracę rozwiązano po roku. Informacje o jej wysokich zarobkach w tym okresie nazwała kłamstwem i opublikowała dementi na mediach społecznościowych, informuje Goniec.
„Nie zarabiałam nigdy więcej niż moi poprzednicy”, zaznaczyła Kurska. Jako dyrektor programowa otrzymywała 23 tysiące złotych brutto miesięcznie, co stanowiło tę samą kwotę, co jej poprzednik Sławomir Zieliński. Dodatkowo pełniąc obowiązki dyrektora marketingu TVP, nie pobierała dodatkowego wynagrodzenia.
Joanna Kurska z dumą ogłosiła, że zajmowała się również kwestiami marketingowymi zupełnie pro bono. Jej zarobki jako producentki "Pytania na śniadanie" wynosiły 12 tysięcy brutto podstawy plus 36 tysięcy brutto honorarium za produkcję 30 wydań w miesiącu. Dodała, że była podwójnym dyrektorem na jednej pensji.
Mimo że kwoty te mogą wydawać się wysokie, Kurska twierdzi, że są one adekwatne do sukcesu rynkowego i ponoszonej odpowiedzialności. Wyraziła również zaniepokojenie, że zarzuty dotyczące jej zarobków są jedynie próbą dyskredytacji pracowników związanych z prawicą.
Zbulwersowana sytuacją, Joanna Kurska ogłosiła zamiar walki o swoje dobre imię w sądzie. Ciekawym aspektem pozostaje brak komentarza dotyczącego zarobków jej męża, Jacka Kurskiego, który według informacji Onetu miał zainkasować znaczną sumę w czasie swojej prezesury. Czy opinia publiczna uwierzy w wyjaśnienia Joanny Kurskiej? To pytanie pozostaje otwarte.
To też może cię zainteresować: Widzowie mają serdecznie kolejnych wpadek w „19:30”. Konieczna była reakcja ze strony Telewizji Polskiej. W serwisie informacyjnym wprowadzono zmiany
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Nowi prowadzący "Pytania na śniadanie" pod ostrzałem krytyki. "Porażka, nie chce się oglądać"