Nie mam wątpliwości, że dzieci powinny pomagać rodzicom na stare lata. Niestety zdarza się, że rodzice nadużywają pomocy dzieci, co prowadzi do napiętych stosunków w rodzinie. Przekonałam się o tym na własnej skórze.
Mieliśmy w tym roku zapisać naszego syna do przedszkola, ale przez natłok obowiązków przegapiliśmy czas na składanie wniosków i szansa na posłanie go do placówki blisko naszego domu przepadła. Znaleźliśmy wolne miejsce, al. w przedszkolu na drugim końcu miasta. Dojazd tam zajmował sporo czasu i nie była to najlepsza opcja.
Z pomocą przyszła nam teściowa. Sama wyszła z inicjatywą zaopiekowania się Danielem. Powiedziała, że na emeryturze ma sporo czasu i chętnie zajmie się wnukiem. Ja i mój mąż nawet nie spodziewaliśmy się, że spotka nas takie szczęście.
Moja teściowa bardzo sumiennie podchodziła do opieki nad wnukiem. Dzięki temu ja mogłam spokojnie wrócić do pracy. Przygotowałem jedzenie dla nas i dla teściowej, żeby nie musiała stać przy garach. Kupowałam wszystkiego ze sporą rezerwą. Po pewnym czasie zauważyłam jednak, że ów zapas znika.
Nie przeszkadzało mi to, choć nie ukrywam, że byłam zaskoczona, że osoba w jej wieku potrafi aż tyle zjeść. Potem dostrzegłam, że jedzenie w większej ilości znika przed weekendem. Nasza lodówka była dla niej niczym sklep.
W ostatni piątek, kiedy kochana mama mojego męża zbierała się do wyjścia, zaczęłam rozpakowywać zakupy, które zrobiłam. Rzuciła na nie okiem, oceniła zawartość toreb i dosłownie wyrwała mi z rąk kiełbasę i karton mleka.
- Dobrze, że kupiłaś mleko, bo akurat mi się skończyła. O i widzę, że wzięłaś moją ulubioną kiełbasę – powiedziała.
Wpakowała nowe łupy do swojej torby i z trudem ją podnosząc, wyszła. Nawet nie podziękowała. Spojrzałam zaskoczona na męża, ale on tylko wzruszył ramionami.
- Wiesz, że emerytura mamy jest niska, a my od tego, że damy jej jedną kiełbasę, wcale nie zubożejemy – stwierdził.
Nie do końca rozumiałam, dlaczego mój mąż broni matki. Rozumiem, jakby wzięła coś raz na jakiś czas, ale to powtarza się regularnie. Z lodówki znika absolutnie wszystko. Mąż powiedział, że jego mama siedzi z naszym synem zupełnie za darmo, więc tym bardziej ma prawo wziąć sobie coś z lodówki.
Nie przekonał mnie. Czekam, aż teściowa zacznie brać sobie do domu proszek do prania, szampon i inne rzeczy. Niech mój mąż mówi, co chce, dla mnie zachowanie teściowej nie jest normalne.
Zgadzacie się ze mną?
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. Kiedy dzieci mojego drugiego męża wyrzuciły mnie po jego śmierci, postanowiłam zwrócić się o pomoc do córki. To był zły pomysł
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Niebywałe doniesienia o Kasi Cichopek i Macieju Kurzajewskim. Już ogłaszano ich huczny ślub, a do mediów napłynęły smutne wieści. Co będzie dalej