Wspólnie z mężem doczekaliśmy się trójki dzieci. Najstarsza córka po ślubie zamieszkała całkiem niedaleko, bo zaledwie 15 minut jazdy samochodem. Nie odwiedza nas zbyt często. Przyjeżdża najwyżej raz w miesiącu i tylko po to, żeby sąsiedzi nie gadali, że w ogóle nie interesuje się rodzicami.
Mamy też młodszych syna i córkę. Urodzili się tego samego dnia, choć jestem biologiczną matką tylko dziewczynki. Moja sąsiadka urodziła tego samego dnia, co ja, choć zdecydowała, że porzuci swoje dziecko. Ja i mój mąż nie mogliśmy na to pozwolić. Przyjęliśmy chłopca jak swojego.
Tylko my dwoje wiemy, że Marcin nie jest naszym biologicznym dzieckiem. Nikomu nie zdecydowaliśmy się wyjawić prawdy. Nigdy nie żałowaliśmy naszej decyzji, tym bardziej że to właśnie Marcin był tym z naszych dzieci, które zawsze martwiły się o nas najbardziej.
Starał się nam pomagać w każdej sytuacji. To on był przy mnie i moim mężu w chorobie. Córki czekały tylko na to, aż umrzemy, żeby dostać spadek. Marcin i jego żona byli inni. Im zależało na tym, żebyśmy żyli jak najdłużej.
Choć mieliśmy trochę pieniędzy w bank, Marcin nigdy nie pozwolił nam za nic płacić. Brał na siebie nie tylko zakup leków dla nas, ale regularnie robił nam zakupy spożywcze. Postanowiliśmy, że pieniądze podzielimy po równo na trójkę naszych dzieci, ale nasz dom dostanie Marcin. Takie jest ostatnie życzenie mojego umierającego męża. Moje także.
Zdania nie zmienimy. Nie po tym, jak Marcin wspólnie ze swoją żoną okazali nam tak wiele serca, a córki pokazały, że zależy im tylko na spadku.
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. Córka porzuciła swojego syna. Jej ojciec nie mógł zostawić dziecka bez opieki. To, co od niego usłyszał, zapamięta na zawsze
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Sandra Kubicka podzieliła się wyjątkowo poruszającym wyznaniem dotyczącym ciąży. Trudno przejść obok tych słów obojętnie
O tym się mówi: Jarosław Kaczyński zabiera głos w sprawie TVP. Padły bardzo ostre słowa. "Mamy do czynienia z kolejnym łamaniem prawa"