Moja mama przeszła niedawno udar wskutek czego sparaliżowało całą prawą stronę ciała. Nie była samodzielna, dlatego zdecydowaliśmy się wspólnie z żoną zabrać ją do siebie. Nie miałem innego wyjścia, siostra od razu zapowiedziała, że ma za mało miejsca, żeby zająć się matką. U nas jest więcej miejsca, dlatego wybór był dość oczywisty.
Nie było nas stać na wynajęcie opiekunki. Może gdyby siostra dołożyła połowę potrzebnej kwoty, dalibyśmy radę, ale ona stanowczo oświadczyła, że nie ma pieniędzy, bo ma kredyt hipoteczny do spłaty i dwójkę dzieci na utrzymaniu.
Razem z żoną opiekowaliśmy się mamą przez pół roku i to przyniosło rezultaty. Jest już znacznie lepiej, choć prawa strona nadal jest słabsza od lewej. To moja żona głównie zajmowała się mamą. Kiedy mama doszła do siebie, poprosiła o pozwolenie na zamieszkanie z nami na stałe.
Nie przeszkadzało nam to, bo miejsca jest wystarczająco dużo dla wszystkich. Zaletą było to, że mama mogła mieć oko na dzieci, gdybyśmy musieli wyjść. Może nie są bardzo małe, ale i tak nie zostawiamy ich samych w domu.
Wszystko układało się dobrze. Żyliśmy pod jednym dachem w zgodzie, przynajmniej do dnia, kiedy przez przypadek usłyszałem rozmowę mamy i mojej siostry.
"Kasiu, nie martw się, sprzedam mój dom i dam ci pieniądze na spłatę hipoteki. Myślę, że wystarczy na zakup kawalerki dla Kariny" - powiedziała moja mama.
Karina jest starszą córką mojej siostry. Od razu zdecydowałem się porozmawiać z mamą. Ta powiedziała, że skoro pozwoliłem jej zamieszkać z nami, postanowiła sprzedać swój dom i przy okazji wspomóc moją córkę finansowo pieniędzmi ze sprzedaży nieruchomości.
Bardzo mnie to zabolało. Całe życie sam ciężko pracowałem na wszystko, co mam. Sam dorobiłem się dobrej pracy, domu i samochodu. Rodzice nigdy niczego mi nie dali. Kaśka miała znacznie lepiej. Dostała pieniądze na studia, wkład własny do kredytu hipotecznego.
Postanowiłem to wszystko powiedzieć mamie i nie spodziewałem się, że usłyszę od niej coś takiego.
"No cóż, jesteś mężczyzną, więc wszystko musisz osiągnąć sama, a Kaśka nie ma nikogo, kto mógłby pomóc oprócz nas" - powiedziała mama.
Postanowiłem odpłacić pięknym za nadobne. Spakowałem rzeczy matki i zawiozłem ją do mojej siostry. Niech teraz Kaśka się nią opiekuje, skoro i tak wszystko ma przypaść jej. Niech przynajmniej tak na to zapracuje!
Dobrze zrobiłam?
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. Ostatnio odwiedziłam syna. Synowa powiedziała mi, że jeśli chcę, mogę sama zrobić sobie herbaty
O tym się mówi w Polsce: Kontrole mogą zapukać do milionów Polaków. Każdy może trafić na feralna listę. ZUS sprawdza prawdziwość zwolnień. Kto może się spodziewać kontroli