Mój mąż już od trzech dni chodzi w złym humorze. Wszystko dlatego, że nie chcę, żeby jego bliscy przyjeżdżali do nas na wakacje.
Teściowa już kupiła bilety i też upiera się, że ich wizyta powinna nas uszczęśliwić. A ja zastanawiam się, czy kogokolwiek może uszczęśliwić tłok w domu i obóz rozbity w salonie?
Przyjazd do nas planują teściowie z dwójką młodszego rodzeństwa mojego męża. Nie mam pojęcia, jak się wszyscy pomieścimy. Do tego krewni zawsze mają puste kieszenie i całe wyżywienie spada na nas.
Już od dawna nie polegamy na rodzicach. Sami sobie radzimy. Przez kredyt hipoteczny odłożyliśmy marzenie o powiększeniu rodziny, bo obawiamy się, że nie będziemy w stanie utrzymać się i płacić raty.
Jesteśmy małżeństwem od 7 lat. Z teściami przez ten czas widziałam się ledwie kilka razy. Nie ma się czemu dziwić, dzielą nas setki kilometrów. Jesteśmy za to w stałym kontakcie telefonicznym i internetowym.
Kiedy jeździmy do nich, zawsze przywozimy im prezenty i walizki pełne różnych zakupów. Gdy się pojawiają, mają ze sobą tylko własne ciuchy. A przecież mają ogród i mogliby coś z niego przynieść, tym bardziej że doskonale wiem, co w nim uprawiają.
Kiedy teściowie nas odwiedzają, liczą, że nie tylko będziemy kupowali im jedzenie, ale także zadbamy o to, żeby nie nudzili się w czterech ścianach. To my fundujemy wszelkie wyjścia, czy wycieczki. Oni nawet nie kupią sobie sami lodów! Płacimy absolutnie za wszystko! W ogóle nie biorą pod uwagę tego, że spłacamy kredyt hipoteczny.
Jakby tego było mało, nasi goście zaraz po przyjeździe wchodzą w rolę gospodarzy. Moja teściowa nosi mój szlafrok i używać moich kosmetyków. Szpera we wszystkich szafkach i nie widzi w tym nic złego.
I denerwuje mnie, że rodzice mojego męża oglądają telewizję do późna, przez co nie mogę spać. Nie pomagają w sprzątaniu i gotowaniu - żyją jak w drogim hotelu. Po ciężkim dniu w pracy chcę wrócić z pracy i położyć się, żeby odpocząć, zamiast przygotowywać obiad dla całej rodziny. Każdy uważa, że to moje zadanie, co tylko jeszcze bardziej mnie wkurza.
Po wizycie takich gości tygodniami dochodzę do siebie. Wszystko jest na mojej głowie, bo mój mąż przecież musi dotrzymywać rodzicom towarzystwa. Dzieliłam się swoimi wątpliwościami z mężem, ale ten stwierdził, że przesadzam i nie zamierza odwoływać przyjazdu rodziców.
Od razu powiedziałam, że nie będę się zajmować jego rodziną i pojadę do swoich rodziców. Jeśli chce ich przyjazdu, niech się nimi zajmuje. Po co mi to dwutygodniowe szaleństwo? Wszystko rozumiem, teściowie chcą odpocząć, ale są od tego kurorty i sanatoria. Moja psychika po prostu tego nie wytrzyma.
To też może cię zainteresować: Niepokojące zapowiedzi Baby Wangi na 2024 rok. Co ma przynieść nam kolejnych dwanaście miesięcy
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Rolą Bohuna w filmie "Ogniem i mieczem" podbił serca milionów Polek. Tak dziś wygląda Aleksander Domagarow