"Synu zabierz mnie do domu na Wielkanoc, zabierz mnie. Schowam się gdzieś w kącie, z chusteczką w ustach, żeby nie kaszleć. Chcę spędzić kilka dni w rodzinnym domu. Nie mogę tu wytrzymać"
"Tato, jesteś jak dziecko. Jest ci ciepło, wszystko jest czyste. Przyniosę coś jeszcze z domu".
"Nie chcę jeść, synu, nie ma mnie w domu od roku" - powtarzał Piotr, próbując spojrzeć synowi w oczy.
"Na oddziale zostałem tylko ja. Wszystkich innych rodziny zabrały do domu".
"Do świąt zostało jeszcze cztery dni. Wezmę cię" - powiedział Wiktor, odwracając się do okna.
Tu wszędzie było tak cicho. Samotność znów zaczęła ogarniać Piotra i dziko ściskać jego pierś. Jak ma przetrwać kolejne cztery dni? Kiedy wróci do domu, od razu uda się na cmentarz do Marii. Maria, serce pękało mu na myśl, że jej już nie ma.
Białe narzuty na szpitalnych łóżkach, zapach leków i cisza niesamowicie przygnębiają, a myśli wciąż biegną ku rodzimemu podwórku, gdzie pojawił się już pierwsze kwiaty.
"Boże spraw, żebym mógł zobaczyć jeszcze swój dom. Daj mi tam pobyć dwa dni, a potem zrób ze mną, co chcesz" - szeptał cicho Piotr.
Wiktor poprosił żonę, żeby mógł zabrać ojca do domu na święta. Jego żona tego nie chciała.
"Wiesz, że twój ojciec choruj na gruźlicę i może nas wszystkich zarazić".
"Lekarze mówią, że nie zaraża".
"Wierzysz lekarzom? Ja im nie ufam. Nikomu nie ufam" - odpowiedziała jego żona. Próbował ją przekonać, ale ona nie zamierzała zmienić zdania. W końcu się poddał, próbując przekonać samego siebie, że jego ojcu nic się nie stanie, jeśli święta spędzi w szpitalu.
Przyszła sobota i Piotr od rana czekał, wpatrując się w okno. Godziny mijały, a jego syna nadal nie było nigdzie widać. Kiedy słońce zaczęło się już chylić gu zachodowi, mężczyzna stracił nadzieję. Pielęgniarka przyniosła mu kolację.
"Dlaczego nie zabrali cię do domu?" - zapytała.
Piotr nie był w stanie odpowiedzieć, bo gardło ścisnęło się jej z żalu. Kiedy po pewnym czasie poszła zbierać naczynia, zobaczyła, że nie dotknął jedzenia. Wzdychając ciężko, zaniosła wszystko do kuchni.
Piotr przez chwilę poczuł w pomieszczeniu obecność swojej zmarłej żony Marii. To uczucie było tak silne, że prawie stracił przytomność. Z trudem był w stanie wziąć oddech, świat zdawał się dziwnie trząść. Oparł gorący policzek o zimną poduszkę i tak leżał aż do rana, nie zamykając oczu.
Wiktor nie przyjechał do ojca w pierwszy dzień świąt. Co prawda planował wizytę tuż po kościele, ale wtedy pojawiła się u nich rodzina jego żony. Kiedy dzień się już kończył, mężczyzna przypomniał sobie, jak po operacji wyrostka robaczkowego jego tata był przez cały czas przy nim. Zrobiło mu się wstyd i czuł ogromny smutek.
Obudził się następnego dnia o świcie. Od razu postanowił jechać do szpitala. Wszedł do sali i zastał puste łóżko. Pełen złych przeczuć poszedł do dyżurki pielęgniarek. Kobieta powiedziała, że nikt się tego nie spodziewał. Piotr przeszedł zawał serca i zmarł w Wielkanoc.
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. Postanowiłam oddać dom ojca sąsiadce, która opiekowała się nim przez wiele lat. Teściowie przestali się do mnie odzywać
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Anna Mucha nie kryła emocji. Wszystko po pytaniu o jej włosy. Odpowiedź aktorki zaskakuje
O tym się mówi:Ewa Błaszczyk podzieliła się ważnymi wieściami dotyczącymi córki. "Dopiero teraz mam poczucie, że coś może uda się dla niej zrobić"