Michalina siedziała na ogrodowej ławce, ukradkiem ocierając łzy skapujące po jej policzku. Dziś obchodziła swoje 85. urodziny, ale ani córka, ani syn nie przyszli jej odwiedzić. Co prawda dostała drobny upominek od sąsiadki, a opiekunka przyniosła jej kawałek placka, który miał zastąpić tort.
Dom opieki, w którym się znalazła, nie był najgorszy, ale świadomość, że odstawiono ją tu, jak niepotrzebny mebel sprawiał, że wciąż płakała. Miała własne mieszkanie. Syn poprosił, żeby je na niego przepisała. Zrobiła to, bo obiecał, że będzie mogła mieszkać w nim do końca życia.
Wprowadził się z żoną, kiedy tylko podpisała papiery. Wtedy też wszystko zaczęło się psuć. Synowa Michaliny ciągle była niezadowolona. Nie podobało jej się to, jak teściowa gotuje, jak sprząta, a nawet to, że wychodzi ze swojego pokoju.
Syn Michaliny próbował udobruchać żonę, ale w końcu przestał. Wtedy też seniorka zauważyła, że oboje szepczą coś po kątach, cichnąć, kiedy tylko pojawiała się w pobliżu. Pewnego ranka Michalina dowiedziała się, o czym tak zawzięcie rozmawiali za jej plecami. Uznali, że czas, żeby staruszka podreperowała zdrowie i nabrała siły.
Michalina spojrzała synowi prosto w oczy i powiedziała: "Miej odwagę powiedzieć mi, że oddajesz mnie do domu starców!".
Zawiózł ją na miejsce, podpisał wymagane papiery i zniknął. Od tamtego czasu przyszedł tylko raz. Przyniósł dwa jabłka, dwie pomarańcze, zapytał: "Jak się masz?" i nie słuchając nawet do końca odpowiedzi, wyszedł.
Była tu od dwóch lat. Kiedy minął miesiąc, syn nie przyjechał po nią, choć obiecał. Zadzwoniła do domu. Odebrali obcy. Powiedzieli, że kupili to mieszkanie od jej syna. Nie byli też w stanie powiedzieć, gdzie mężczyzna mieszka teraz. Michalina ciągle płakała, choć od początku zdawała sobie sprawę, że syn jej stąd nie zabierze.
Przepłakała wiele nocy. Wciąż nie mogła sobie darować, że uszczęśliwiając syna, obraziła swoją córkę, z którą nie miała kontaktu od bardzo dawana. Poszło o pieniądze. Córka poprosiła ją o pieniądze, w tym samym czasie, co syn. Musiała wybrać między nimi i wybrała syna. Gdyby tylko mogła cofnąć czas...
"Mamo! Wreszcie cię znalazłam" - usłyszała Michalina za swoimi plecami. Odwróciła się, nie dowierzając własnym oczom. "Andrzej nie chciał mi powiedzieć, gdzie jesteś, ale w końcu cię znalazłam. Wybacz mamo, że tak długo się do ciebie nie odzywałam. Najpierw byłam zła, a potem było mi wstyd, ale ostatnio śniłam o tobie i wiedziałam, że muszę cię znaleźć. Spakuj swoje rzeczy, zabieram cię do siebie".
Michalina przytuliła córkę, a po jej policzkach znów zaczęły płynąć łzy. Tym razem były to jednak łzy radości.
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. Dwa dni siedziałam w kuchni, żeby ugościć dzieci. Teraz zostałam z lodówką pełną jedzenia
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Z życia wzięte. Przyjęłam siostrę z rodziną do własnego domu. Kiedy wróciłam wieczorem z pracy, aż krzyknęłam z przerażenia
O tym się mówi: Światło dzienne ujrzały szczegóły rozwodu Katarzyny Cichopek i Marcina Hakiela. Aktorka miała przyznać się do zdrady. Co jeszcze wiadomo