Ja i Mateusz poznaliśmy się już jako dojrzali ludzie, na urodzinach naszej wspólnej znajomej. Ja miałam wtedy 30, a on 32 lata. Muszę przyznać, że już dawno przy nikim nie czułam się tak dobrze. Mateusz doskonale wiedział, jak zatroszczyć się o kobietę. Mówił mi komplementy, wręczał kwiaty i obsypywał mnie prezentami. Poczułam się jak nastolatka.
Spotykaliśmy się, aż pewnego dnia zaproponował mi wspólne mieszkanie. Po 3 latach wspólnego życia oświadczył mi się. Byłam wniebowzięta, bo naprawdę nie mogłam się doczekać tego dnia. Miał problemy w pracy i przez to niewiele zarabiał. Nie przeszkadzało mi to, bo miałam własną firmę i całkiem nieźle mi się wiodło.
Zaproponowałam, żeby pracował w mojej firmie. Zgodził się. Przyznał, że dzięki temu będziemy mogli się częściej widywać. Nie ukrywam, że bardzo ucieszyło mnie, że tak mówi i oczywiście to, że będziemy mieli dla siebie więcej czasu.
Zaczął u mnie pracować i wszystko było w porządku. Rok później zaszłam w ciążę. Nie planowałam mieć dzieci, więc nie byłam zbyt zadowolona z tej wiadomości. Mateusz się cieszył i mówił, że ma dziedzica.
Minęło 5 lat. Zaczęliśmy narzekać na nasze zdrowie, więc postanowiliśmy udać się na leczenie do sanatorium. Nasz syn zachorował, dlatego musiałam zostać z nim w domu, żeby się nim opiekować.
Mateusz pojechał sam. Rozmawialiśmy każdego wieczora przed pójściem spać. To był nasz rytuał, bez którego trudno było nam zasnąć. Przy jednej z takich rozmów mój mąż zapomniał się rozłączyć, ja też tego nie zrobiłam.
Jak się okazało, Mateusz nie był sam. Był z inną! Od razu zdecydowałam, że to koniec. Zdecydowałam, że złożę pozew o rozwód. Błagał mnie o wybaczenie, a ja głupia mu wybaczyłam. Niestety sytuacja się powtórzyła.
Tym razem na pewno rozwód! Jedyne czego żałuję to fakt, że będę musiała oddać temu draniowi połowę majątku, na który długo pracowałam.
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. Niedawno moja córka urodziła siódme dziecko. Wszystko byłoby dobrze, ale mieszkają ze mną i muszę się nimi wszystkimi opiekować
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach:Sylwia Peretti udzieliła pierwszego wywiadu po stracie syna. Padły poruszające słowa. Nie da się przejść obok nich obojętnie