Jedna z czytelniczek portalu "Prawdziwe historie" podzieliła się tym, co ją spotkało. Jak przyznała w liście do redakcji, jej relacje z synową były podobne do tych, jakie opisują dowcipy. Teściowa nie miała o synowej szczególnie dobrego zdania. Jej zdaniem Monika miała wiele wad. Za taką uznawała pedantyzm i przesadę, z jaką młoda kobieta dbała o czystość mieszkania. Pewna rozmowa uświadomiła teściowej coś, czego wcześniej nie była w stanie dostrzec. Co takiego?
Niewiele umiała
Autorka listu nie ukrywa, że jej synowa nie była szczególnie rozgarniętą osobą. Choć faktycznie umiała zadbać o czystość w domu, niezbyt dobrze radziła sobie z pozostałymi obowiązkami. Jej umiejętności kulinarne ograniczały się do kilku niezbyt wymagających dań. Z pracą też nie szło jej dobrze.
Kiedy szła do jakieś pracy, była w niej w stanie wytrwać ledwie kilka dni. Wykonywanie obowiązków w pracy całkowicie pozbawiało ją energii i nie była już w stanie zajmować się domem. W końcu się zwalniała.
"Wtedy zrozumiałam"
Autorka listu przyznała, że pewnego dnia usłyszała telefoniczną rozmowę synowej. Rozmawiała ze swoją matką.
"Całe życie wmawiałaś mi, że jestem beznadziejna i że do niczego się nie nadaję! Gdy tylko chciałam coś zrobić, czy były to studia, czy wyjazd do pracy za granicę, to zawsze słyszałam to twoje: „Nie dasz sobie rady. Nie masz zdrowia" - mówiła jej synowa do słuchawki, z trudem powstrzymując łzy.
Teściowa postanowiła porozmawiać z synową. Wysłuchać ją i okazać wsparcie, na które nie mogła liczyć ze strony własnej matki. Okazało się, że synowa ma ogromny talent do robienia biżuterii. Teściowa pochwaliła synową i przyznała, że ta ma ogromny talent. Dziewczyna spróbowała swoich sił i może biznes nie przynosił kokosów, to dał jej wiarę w siebie.
Co o tym sądzicie?
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. Jak mogłam wcześniej nie zauważyć, jaki był naprawdę. Gdyby nie moje pieniądze, nigdy by się ze mną nie związał
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Hanna Lis zdobyła się na szczere wyznanie dotyczące swojego małżeństwa. Dziennikarka nie przebierała w słowach. "To było głupie"
O tym się mówi: Niespodziewany trop w sprawie tajemniczego darczyńcy, który zostawił pod domem dziecka metalową skrzynię wypełnioną słodyczami i pieniędzmi