Nasza tajemnicza historia ma już 15 lat. Powiem, bo mój mąż już o tym wie, czyli ty też możesz. Przed porodem leżałam na podtrzymaniu przez 26 dni: to były mega wakacje przed nieprzespanymi nocami.

Roksana była ze mną na oddziale: 21 lat, ładna, mieszczańska, mieszkała z rodzicami, dziecko nie było planowane, ojciec dziecka nie był szczęśliwy i nie spieszył się do małżeństwa. Zwykła sytuacja, a ona nie widziała w tym katastrofy, jakoś o tym nie rozmawiałyśmy.

Moja prośba zmieniła na zawsze życie kilku osób...

Tylko raz powiedziała, że ​​jej mamie zależy na wnuczce, a ojcu jest wszystko jedno, kogo uczy jeździć na rowerze. Dużo rozmawialiśmy, zaprzyjaźniliśmy się, jedliśmy razem pyszności. Pewnego ranka na badaniu lekarz zapytał ją: - Zmieniłaś zdanie? „Nie”, odpowiedź była stanowcza. Pielęgniarka przyniesie formularz. Zgodnie z prawem będziesz mieć 6 miesięcy na zmianę decyzji.

Myślałam o czymś, ale bałam się zapytać. Przed obiadem pielęgniarka przyniosła dokumenty, a Roksana je wypełniła. Postanowiłam zaproponować dziewczynie, że zabiorę jej dziecko do siebie, gdy tylko się urodzi. Było jej wszystko jedno, więc skinęła głową, zgadzając się.

Gdy nadszedł czas na poród, dopadł nas obie w jednym czasie. Jak ustaliłyśmy, tak też się stało. Na szczęście, mąż nie mógł być wtedy ze mną na porodówce, a o tym, że został ojcem, dowiedział się kilka godzin po porodzie. Do domu wróciłam sama i w pośpiechu, bo po prostu wyszłam ze szpitala z dwojgiem dzieci...

Po 15 latach wszystko się wydało podczas rutynowych badań. Prawie skończyło się rozwodem, ale jak można było wytłumaczyć fakt, że z dwojga bliźniąt, tylko jedno jest jego biologicznym synem?! Musiałam się przyznać... Teraz mąż jest w rozterce, a ja czekam na jego decyzję...

Zerknij: Z życia wzięte. Żyliśmy szczęśliwie przez 10 lat. Do wczoraj, gdy nie wyłączyłam telefonu po rozmowie z mężem

O tym się mówi: Prokuratura wydała oficjalny komunikat w sprawie Mateusza Murańskiego. Czy udało się ustalić przyczyny jego niespodziewanego odejścia