Za ścianą nowi sąsiedzi zorganizowali coś w rodzaju parapetówki – najpierw za cienką ścianą słychać było „boo-boo-boo”, potem muzyka, potem coś się ruszało, a potem jękliwy kobiecy głos monotonnie czegoś żądał lub na coś narzekał.

Wspomóż Boże nowych sąsiadów! Babcia Waleria westchnęła. Widać u nich patologię. Oni obdarci, niedomyci, wiecznie pijani, a starsza pani zaniedbana najbardziej...

Co działo się za zamkniętymi drzwiami sąsiadów?

- Bieda to nie wada - odpowiedział jej Igor, nie odrywając wzroku od telewizora. - A dlaczego ciągle zbierasz wszystkie informacje o sąsiadach, a potem idziesz na ławkę na ploteczki, co to za sposób? Cóż, ludzie odpoczywają! I że ciągle wsłuchujesz się w ściany, u nas są cienkie, więc wszystko słychać!

- Daj spokój - naśladowała swojego syna. - Twój syn też rośnie, uczy się, dlaczego musi widzieć i słyszeć różne rodzaje działania gorzały?

W tym momencie za ścianą rozległo się coś w rodzaju przeciągniętego „Uuuuuu”, jak wycie wilka. Waleria wzdrygnęła się. Ignorując ostrzeżenia syna, przeszła się do sąsiadów. Drzwi otworzyła jej nędznie wyglądająca i już dość nietrzeźwa sąsiadka.

- Przepraszam, nie znam twojego imienia, ale ... - zaczęła Waleria.

- Nadia i co? Przerwała jej sąsiadka.

- Nadia, masz tam kogoś wyjącego, co się u was dzieje?

- Moja mama wyje. Jej stawy są bardzo skręcone w nocy, wysmarowałam ją maścią i co dalej? Wkrótce jej się polepszy i nie będzie wyć.

- Przepraszam - odpowiedziała Waleria i poszła do swojego mieszkania. Rzeczywiście, po jakimś czasie zrobiło się cicho.

I tak to trwało z dnia na dzień: jakieś awantury, potem zamieszanie, potem jękliwy głos i znowu wieczorne wycie. Cóż, nie żeby ściany się trzęsły, ale było to słyszalne. Nadia była prawie niewidoczna, wychodziła tylko do sklepu, a jej nędzny mąż lub konkubent często chodził gdzieś z plecakiem na plecach.

Kiedyś to wycie zaczęło się o ósmej wieczorem i trwało dość długo. Waleria nie mogła tego znieść i wezwała dzielnicowego policjanta, mimo że jej syn bardzo ją skarcił. Kiedy przyjechał policjant, wycie ustało, ale mimo to postanowiono odwiedzić to paskudne mieszkanie, a Waleria chętnie zgodziła się pójść z policjantem.

- Tak, oto sąsiadka, która wszędzie wtyka nos! - Nadia, chwiejąc się na nogach, była oburzona.

Ale Trudno było nazwać to mieszkanie czystym. Wszędzie leżało wszystko, od ubrań po sprzęty domowe. Wszystko było po prostu zagracone i nieporządne, a jedynymi meblami były dwie stare sofy, komoda i stół kuchenny ze stołkami, reszta to kartony i stary telewizor. Na jednej z kanap leżała ta sama babcia.

- Czy dzieje się pani krzywda? – zapytał dzielnicowy. - Czy oni panią dręczą?

- Och, dręczą mnie – odpowiedziała babcia. - Bóle w stawach, w dolnej części pleców, brak siły! Dopóki moja córka nie wysmaruje mnie całą, cierpię.

- Tak, nie mówię o bólu! - powiedział nieco głośniej policjant. - Czy reszta domowników się nad panią znęca?

- O nie, co ty! Staruszka machała rękami. - Mam dobrą córkę, zawsze da mi miskę zupy. Na nic nie narzekam i kocham moją córkę, i mam dobrego zięcia, zostaw nas w spokoju.

- Nie wierzysz, że mamy jedzenie? - Nadia była oburzona. - Spójrz! Otworzyła pokrywkę rondelka stojącego na brudnym piecu, rzeczywiście był jakiś gęsty napar. W tej samej brudnej lodówce było kilka słoików z niezrozumiałą substancją.

- Siedzę z matką, a mój mąż pracuje, więc nie przeszkadzaj nam!

W czasie przeprowadzania kontroli przybyła córka Nadii, młoda i dobrze ubrana kobieta o imieniu Natasza, jak podobno nazywała ją Nadia. Ze zmęczeniem patrzyła na wszystko, co się tam działo i po sprawdzeniu wpadła na chwilę do Walerii – żeby na wszelki wypadek wymienić się numerami telefonów.

- Denerwują panią? Zapytała Natasza.

- Nie, po prostu ściany są cienkie, słychać co tam się dzieje, zwłaszcza jak pani babcia krzyczy.

- Cóż, przepraszam, jest tak z nią od dawna. Kilka razy trafiała do szpitala, prawie czołgała się, żeby stamtąd uciec, chciała wrócić do domu, do córki. Dlatego mama i ojczym wzięli kredyty, ja musiałam za dopłatą zamienić dwupokojowe mieszkanie babci na to jednopokojowe. Piją bezbożnie, przepijają babciną rentę, ale to prawda – zawsze nalewają jej miskę zupy, niezależnie od tego, w jakim są stanie. Czasami się kłócą, a potem godzą. Ojczym nigdzie nie pracuje, wszędzie zbiera metale, to wszystkie zarobki.

- Zabrałbyś do siebie babcię, nie mam siły widzieć i słyszeć, jak ona cierpi!

- Próbowałam, ale moja babcia kategorycznie nie chce, mam dzieci, przeszkadzają jej. Chce zamieszkać z matką, mówi, że bez jej nadzoru córka zupełnie zniknie. W każdym razie kupuję mojej babci leki i płatki zbożowe. Nic nie możesz zrobić, ludzie są dorośli! Ale jeśli zrobią się awanturnicy, zadzwoń do mnie. Chociaż zwykle są cichymi alkoholikami.

- A co jeśli znów wezmą kredyty i sprzedadzą to mieszkanie?

- Nie uda im się. Pożyczki nie zostaną dla nich zatwierdzone, są wszędzie na czarnych listach, a ja wydałam to mieszkanie dla siebie. Dobra, dobranoc, dobranoc!

Co powinna zrobić w tej sytuacji Waleria?

Zerknij: Tak wygląda miejsce spoczynku Violetty Villas. Artystki nie ma z nami od 12 lat. Liczni fani piosenkarki robią, wiele, aby ocalić ją od zapomnienia

O tym się mówi: Poruszający moment podczas Fryderyków 2023. Ewa Bem ze łzami w oczach