Przyjaciółka zaprosiła mnie i mojego męża na wesele. Uroczystość odbyła się w elitarnej restauracji poza miastem, a panna młoda od razu ostrzegła, że ​​w restauracji nie będzie animatorów dla dzieci, placów zabaw ani innych rozrywek dla najmłodszych.

Mój mąż i ja dobrze zrozumieliśmy tę wskazówkę i zostawiliśmy naszych dwóch synów z babcią. Nie zabraliśmy ich ze sobą do restauracji. Ale nie wszyscy goście słyszeli, co nowożeńcy chcieli im przekazać. Na przykład nasza wspólna przyjaciółka Kasia przyjechała na ślub z mężem i synem. Piotruś ma 5 lat i jest bardzo energicznym chłopcem. Nie potrafi usiedzieć w miejscu nawet minuty. Kasia i jej rodzina usiedli naprzeciwko nas.

Nigdy nie zapomnę tego widoku...

Na początku wszystko było w porządku. Chłopiec opanował nowe otoczenie i spokojnie usiadł przy stole. Jednak bardzo szybko się znudził i zaczął biegać po sali jak szalony. Kasia cały czas za nim biegała, więc praktycznie nie siedziała z nami przy stole. Zaczęliśmy jej nawet współczuć, bo nie miała chwili spokoju. Wkrótce jednak stało się jasne, że nie należy jej współczuć, ponieważ Piotruś jest nie tylko nadpobudliwy, ale bardzo zepsuty.

Kiedy znudziło mu się bieganie po sali, chwycił obrus za jeden brzeg i po prostu z całej siły przyciągnął go do siebie. Wszystko, co było na stole (jedzenie, napoje, naczynia), wszystko zleciało gościom na kolana. Kto zdążył zareagować i odskoczyć na bok, swój odświętny strój uratował. Nie miałam szczęścia, moja sukienka była kompletnie zniszczona, podobnie jak świąteczny nastrój.

Panna młoda wpadła w histerię, pan młody wpadł w panikę, gdyż dobrze wiedział, czym smakuje histeria jego wybranki, a wisienką na torcie rozpaczy był histeryczny wrzask Piotrusia, który ciągnąc z całej siły za obrus, wylał na siebie gorącą zupę... Warto zapamiętać tę historię, planując zabranie swoich dzieci na czyjeś uroczystości.

Co o tym sądzicie?

O tym się mówi: Fani Marcina Hakiela nie kryją radości. Nawet Katarzyna Cichopek postanowiła pogratulować byłemu mężowi. O co chodzi

Zerknij: Jacek Kurski nie zamierza wracać do mediów. Podobno stracił dobrą fuchę. O czym mowa