Jak podaje portal "Interia", Ewa Bilan-Stoch od początku zbrojnej agresji Rosji na Ukrainę aktywnie włącza się w pomoc dla naszych sąsiadów zza wschodniej granicy. Ostatnio zdecydowała się nawet pojechać do ogarniętego wojną kraju, żeby przekazać walczącym samochody i inne potrzebne im w walce rzeczy. Przy okazji opowiedziała o wpadce, jaką zaliczyła. O co dokładnie chodzi?

Wielu nie miało o tym pojęcia

Wiele osób nie miało pojęcia, że Ewa Bilan-Stoch aktywnie angażuje się w pomoc walczącej Ukrainie. Tuż po tym, jak rosyjskie wojska zaatakowały naszych wschodnich sąsiadów, żona Kamila Stocha zainicjowała akcję szycia czapek dla ochotników, którzy ruszyli na front. Przyznała, że wiele pracujących dla niej szwaczek zostawała po godzinach, by uszyć jak najwięcej.

To był początek. Jej zaangażowanie nie było tylko chwilowym zrywem, ale działaniem, które nie słabnie do dziś. Brała udział w zbiórkach łopat niezbędnych do przygotowywania okopów, a także przewoziła uchodźców. Jak sama mówi, wiele kobiet cieszyło się, że do obcego kraju jadą z inną kobietą. "Nie musiały się bać, że ktoś je uprowadzi" - powiedziała w rozmowie z "Interią".

Potem zgłosiła się do "Exena", czyli Mateusza Wodzińskiego, który konwojuje na Ukrainę samochody terenowe, które przekazywane są walczącym Ukraińcom.

Ewa Bilan-Stoch mówi o wpadce

W trakcie wyjazdu Ewa Bilan-Stoch mogła skorzystać z okazji i zrobić kilka zdjęć. To właśnie w trakcie takiej przejażdżki aparat fotograficzny i obiektywy fotografki zaginęły. Dość szybko udało jej się znaleźć aparat, ale długi obiektyw został w jednym z aut terenowych.

"Myślałam, że dostanę niezły ochrzan, a 'Exen' wpadnie w furię, a tymczasem był stoicki spokój. Zaczął ustalać wszystko i okazało się, że mój obiektyw jest w... Bachmucie. Zaopiekował się nim sam dowódca batalionu" - zdradziła, dodając, że już niebawem odzyska swój obiektyw.

Zaskoczyła was odwaga żony Kamila Stocha?

To też może cię zainteresować: Tomasz Lis pochwalił się nową partnerką. Wiadomo, czym zajmuje się ukochana dziennikarza

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Tomasz Komenda w ogniu krytyki. Dlaczego nie płaci alimentów na dwuletniego syna mimo milionowego odszkodowania

O tym się mówi: 6 tysięcy złotych zniknęło za jednym kliknięciem. 35-latek nie zdołał temu zapobiec