Sąsiednia działka długo stała pusta, lecz ktoś ją kupił i mamy obecnie nowego sąsiada. Zaczął poznawać wszystkich bardzo aktywnie, dzięki czemu szybko się poznaliśmy. Wieczorem mąż postanowił pojechać do miasta, sąsiad był u siebie. Poprosił męża o podwózkę, a że mąż nie miał nic przeciwko temu, pojechali do miasta razem.

To był początek niemiłych zdarzeń

Od tamtej pory, mąż nieustannie jeździł z sąsiadem, który miał wiele spraw do załatwienia. Prosił o zawiezienie na sąsiednią farmę, na targ, po bydło i paszę, na zakupy do miasta i ogólnie wszędzie. Mój mąż, dobra dusza, zamienił się w prywatnego szofera naszego nowego sąsiada.

Potem przypadkowo dowiedziałam się czegoś o tym człowieku. Okazało się, że wszystko nie jest takie proste. Poszłam któregoś dnia na ryneczek po drobne zakupy. Nagle moim oczom ukazał się nasz sąsiad stojący na parkingu obok luksusowego, zagranicznego nowego samochodu. Wyraźnie na kogoś czekał.

Nagle na parkingu pojawił się kolejny samochód z tak zwanej wyższej półki, z którego wysiadł elegancki mężczyzna. Panowie zaczęli ożywioną rozmowę o kupnie działki za miastem i umówili się na weekendowe, wspólne grillowanie, właśnie u naszego nowego sąsiada, który obiecał oprowadzić gości po nowo zakupionej działce.

Wszystko było dla mnie normalne do chwili, gdy rozmówca naszego sąsiada wyraził troskę o jego drogie auto - stary, jak ty jeździsz po tych wiejskich dziurach tym cackiem, przecież zawieszenie poleci raz, dwa - dziwił się elegancik. - No coś ty, swoim nie jeżdżę, znalazłem frajera, który mnie wszędzie wozi swoim samochodem. Ten jego złom jest zaprawiony w boju, nic mu już nie zdoła zaszkodzić - śmiał się z mojego męża sąsiad.

Gdy opowiedziałam to swojemu mężowi, ten na początku chciał iść i "obić mordę" sąsiadowi, lecz przekonałam go, aby poczekać do weekendu. Sąsiad dostał nauczkę, gdyż najpierw kazał się przywieść na wspomniany parking, by odebrać kilku gości, po czym udaliśmy, że samochód męża się zepsuł i dalej nie pojedzie - ale sąsiedzie - krzyknęłam radośnie - ptaszki ćwierkają, że ten lśniący samochód należy do pana, co się idealnie składa w zaistniałej sytuacji!

Sąsiad musiał wszystkich zawieźć na działkę, po czym wrócić z mężem na parking ryneczku i "odholować" samochód męża, co z pewnością dało zawieszeniu "cacka" mocno w kość.

Co sądzicie o cwaniactwie zamożnych ludzi?

O tym się mówi: Bronisław i Anna Komorowscy przyłapani. Była para prezydencka w taki sposób korzystała z pięknej wiosennej aury

Zerknij: Z życia wzięte. Pierwsza wizyta u teściowej skończyła się mdłościami. Góra jedzenia sprzed tygodnia, bo nie chciała wyrzucać