Nie mamy swojego mieszkania, ale aktywnie wynajmujemy różne lokale mieszkalne i odkładamy na nasze gniazdko. Razem wymieniliśmy już około 5 mieszkań. Każde miało swoje wady. Jednak nasze 6. mieszkanie pobiło wszelkie rekordy ilości absurdów.

Na początku wszystko szło dobrze

Wraz z ukochaną przeprowadziliśmy się do nowego, czystego, wyremontowanego mieszkania. Cieszyliśmy się z żoną, że udało nam się trafić takie cudo. Wkrótce jednak zrozumieliśmy, dlaczego starzy lokatorzy tak szybko się wyprowadzili, a nowych najemców długo nie było.

Problem polegał na tym, że jedna z najmilszych i najszczerszych sąsiadek chciała narzucić nam umycie podłóg na klatce schodowej. Twierdziła, że ​​przedsionek był częścią własności kamienicy, a my jesteśmy teraz jego mieszkańcami. Nasza mała jednostka społeczna zdecydowanie nie zgodziła się z tym stwierdzeniem. Powiedzieliśmy jej, że jest sprzątaczka ze wspólnoty, która sprząta miejsce, w którym są wspólne drzwi.

Jednak sąsiadka była nieugięta i nie dawała nam spokoju. Zaczęła codziennie dzwonić do naszych drzwi i skarżyć się na nas innym sąsiadom. Byliśmy szalenie niezadowoleni. Moja żona i ja zdecydowaliśmy się złożyć wniosek do wspólnoty mieszkaniowej. Nie ma drzwi, nie ma problemu. Ponadto zgodnie z prawem, płacimy za utrzymanie usług sprzątających i chcemy otrzymywać usługi wysokiej jakości za nasze pieniądze.

Chciałbym podsumować, że musisz poprawnie wybrać mieszkanie i znać swoje prawa. Czasami lepiej nie dać się nabrać na tanie mieszkania lub podejrzanych właścicieli. Często takie przestrzenie mieszkalne ukrywają szkielety w swojej szafie. Od banalnych szczurów i karaluchów po sąsiadów z problemem uzależnienia, okultystów i kobiet z brudnym wspólnym korytarzem.

Zerknij: Z życia wzięte. Podczas operacji kobieta przeszła na "drugą stronę". Opowiedziała, co ją tam spotkało

O tym się mówi: Anna Jantar w chwili katastrofy miała przy sobie wyjątkowy list. Jego autorem był jej mąż. Po latach ujawniono jego treść