Zdecydowałam się na mały remont i chciałam poprosić o pomoc dzieci. Jednak żona syna nagle zaczęła mieć pretensje, że już mają wystarczające problemy z pieniędzmi. Wychowują dwójkę dzieci, a ja chcę ich naciągnąć na remont.

Poprosiłam dzieci o pomoc i nasłuchałam się o "swoich obowiązkach"

Musiałam im przypomnieć, że ich dzieci są prawie cały czas u mnie, musi być jakaś wdzięczność. Zastanawiała się jednak, dlaczego powinna być wdzięczna. W końcu jestem babcią, a oni są moimi wnukami, więc muszę się nimi zajmować.

Tak, dla mnie są wnukami, ale dla drugiej babci wydaje się, że nimi nie są. Z jakiegoś powodu nie chce się nimi opiekować. Najwyraźniej muszę zrobić to samo, co moja swatka. Zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę, że spędziłam już z nimi dużo czasu.

Teraz przyszła kolej na matkę synowej, która zostanie "obowiązkową" babcią. Nie będę już biegać na każde pstryknięcie palcem, a z dziećmi będę widywać się tylko wtedy, kiedy będę miała na to ochotę.

Oczywiście syn poprosił o wybaczenie za zachowanie swojej żony, ale ja tego nie potrzebuję. Jestem żywą osobą i w końcu mogę się zmęczyć. I chcę być doceniana za moją pracę. Nie dość, że karmiłam, zaopatrywałam, leczyłam wnuki na własny koszt, to jeszcze nie mogę prosić o pomoc. To, co teraz wydałabym na wnuki, przeznaczę na remont i nie zamierzam wysłuchiwać, że zajmowanie się nimi to mój zasrany obowiązek!

Nikt więcej nie przekona mnie, abym poświęciła siebie i swój cenny czas na zajmowanie się cudzymi dziećmi. Nie uczestniczyłam w ich powstawaniu, nie miałam nic wspólnego w ich poczęciu, więc nie mam obowiązku wychowywania ich - szczególnie na własny koszt! Dosyć tego! Raz poprosiłam o pomoc i wysłuchałam całej litanii zażaleń i pretensji... Nigdy więcej poświęcenia!

Zerknij: Proroctwo mnicha Eustachiusza wciąż budzi zainteresowanie. Czy jego zapowiedzi wypełniły się, czy mrocze zapowiedzi wciąż czekają na wypełnienie

O tym się mówi: Wiesia z "Sanatorium miłości" zdradziła, ile dostaje emerytury. "Państwo traktuje emerytów, jak kule u nogi"