„Córko, proszę, wybacz mi, bardzo się wstydzę, ale nie mam nikogo innego, do kogo mogłabym zwrócić się o pomoc. Nie mam dość pieniędzy na lekarstwa. Nie poradzę sobie bez ciebie. ”
Ta opowieść jest o mojej przyjaciółce. Niedawno wyszła za mąż, przeprowadziła się do stolicy i mieszka z mężem całkiem spokojna i pewna, że są bezpieczni, niczego im nie potrzeba. Mąż dobrze zarabia i wciąż się rozwija. Ich mieszkanie znajduje się poza miastem, niedaleko stolicy, jest też samochód, co oczywiście jest normalne.
Uskrzydlona dobrobytem zapomniała o matce
Po przeprowadzce do stolicy dziewczyna utrzymywała kontakt z matką, która pozostała na przedmieściach trochę dłużej. Mama Julii od dawna jest na emeryturze, ma wiele problemów zdrowotnych, nieustannie brakuje jej pieniędzy i tym podobne. W zasadzie zwykła sytuacja w życiu emerytów mieszkających z dala od zgiełku stolicy - finanse.
Na początku Julia za każdym razem wspomagała matkę, choć nie finansowo, ale moralnie zawsze starała się poświęcać jej dużo uwagi. Usiłowała ją uspokoić, obiecywała, że z czasem zabierze ją do Warszawy, że nie zostawi matki samej.
Jednak z czasem Julia była już dobrze przystosowana w dużym mieście, przyzwyczajona do nowego życia w przepychu. Im więcej czasu mijało, tym mniej Julia interesowała się dylematami i życiem swojej mamy, często zdarzało się, że nawet zapomniała zadzwonić, żeby się dowiedzieć, co u matki słychać.
Pewnego dnia matka Julii zwróciła się do niej z prośbą: „Córko, nie mam pieniędzy na leki. Nie chcę prosić cię o nie, ale nie mam nikogo innego, kogo mogłabym o nie poprosić. Może ty możesz mi pomóc? Albo przynajmniej zapytaj swojego męża ... Oddałabym na czas".
W tym momencie Julia była akurat w dużym centrum handlowym i szukała pary nowych butów. Zbyt zajęta zakupami, odpowiedziała matce poirytowanym tonem: „Dostajesz emeryturę, prawda? Jakim cudem zawsze brakuje ci pieniędzy? Nie bierzemy ich znikąd, musimy na nie zarobić. Może znajdziesz jakąś pracę na pół etatu, nie wiem... To tyle, nie mam czasu, powodzenia!"
„Córko, moja emerytura, którą otrzymuję, to niecałe 1300 zł miesięcznie. Muszę natychmiast zapłacić 400 zł za wizytę u lekarza i w aptece za leki, które kazał przyjmować. Ja nie mam tyle pieniędzy, żeby je wydawać na leczenie każdego miesiąca... Chętnie poszłabym do jakiejś pracy, ale zdrowie mi na to nie pozwala. Wybacz mi, niepotrzebnie zawracam ci głowę" - odpowiedziała mama, trochę urażona ostrymi słowami córki.
Niestety Julia nie rozumiała, że ma tylko jedną matkę. Zastąpiła ją wielką garderobą pełną ubrań i butów oraz stadem koleżanek, które miały podobne podejście do życia.
Mąż Julii, dowiedziawszy się o tej sytuacji, po cichu kupił teściowej bilety do Warszawy i zabrał ją do płatnej kliniki, aby przeszła pełne badanie. Po tym emerytka w końcu mogła powiedzieć, że czuje pozytywne skutki leczenia.
O tym się mówi: Znów niespokojnie w brytyjskiej rodzinie królewskiej. Księżniczka Anna wygarnęła Harry'emu, co o tym myśli