Poczuli się urażeni dlatego, że nie chciałam, żeby wnuczka nadal ze mną mieszkała. Jej pierwsze wybryki mi wystarczyły. Więcej tego błędu nie powtórzę. Jestem za stara, żeby się tak martwić i denerwować.

Niemal od razu zrozumiałam, że nic dobrego z tego nie wyniknie, bo nie jestem dla Kasi autorytetem. Zgodziłam się jednak, że zamieszka ze mną na czas studiów. Cóż, po co tłoczyć się w akademiku lub wydawać pieniądze na czynsz?

Mieszkają w sąsiednim mieście, ale Kasia postanowiła pójść na uczelnię, która znajduje się w moim mieście. Wcale mnie to nie ucieszyło, bo dobrze wiedziałam, że moja wnuczka ma problemy. Tak, mam z nią trudne relacje. Ona w ogóle nikogo nie słucha. Synowa wycofała się i przestała ją wychowywać, a to wszystko wynika z tego, że początkowo wychowywali ją "bezstresowo".

Moja wnuczka zapewniła mi "niezapomniane chwile", gdy mieszkała u mnie podczas studiów

Nikt nie ma na nią wpływu. Mówisz jej jedno, a ona drugie. Ogólnie rzecz biorąc, dziewczyna nie ma granic i nie ma szacunku dla starszych. Dziwne jest też wychowanie synowej. Zabrania podnoszenia głosu na Kasię i nie można jej krytykować. Jestem pewna, że to dlatego wnuczka bezkarnie wchodzi wszystkim na głowę.

Nie widziałam mojej wnuczki przez długi czas, zanim poszła na studia. Nawet jeśli dzieci przyszły do ​​​​mnie, to bez niej. Kaśka wolała imprezować z przyjaciółmi.

Pierwsza zadzwoniła do mnie moja synowa i poprosiła, żebym przyjęła jej córkę pod swój dach. Są obecnie w trudnej sytuacji finansowej, więc w żaden sposób nie będą w stanie finansować wynajmu. Strach wysłać dziewczynę do akademika, bo już teraz ma kłopoty.

Zgodziłam się, ale ostrzegłam synową, że nie mogę kontrolować Kasi, ponieważ nie nauczyli jej działania według ustalonych zasad. Synowa zapewniła mnie jednak, że jej córka dojrzała, jest mądrzejsza, więc nic takiego się nie wydarzy.

Pierwszy miesiąc przeminął wręcz sielankowo. Kasia pomagała, przychodziła do domu zaraz po zajęciach, uczestniczyła w różnych czynnościach porządkowych, czy w zakupach - uwierzyłam, że faktycznie zmieniła się na lepsze. Z czasem jednak wszystko prysło, a Kaśka zaczęła powoli ściągać z twarzy maskę, którą przywdziała na początku. Szlajała się nocami po mieście ze znajomymi, wracała nad ranem kompletnie pijana, a zaległości na studiach rosły niczym kipiące w garnku mleko.

Myślałam, że następny semestr będzie spokojniejszy, bo Kasia wyciągnie wnioski, jednak mocno się myliłam! Wiosna uderzyła jej do głowy, co pogorszyło zachowanie Kaśki. Zadzwonili nawet do mnie z uczelni i ostrzegli, że może zostać wydalona, ​​jeśli nie rozwiąże problemu z zaległościami. Musiałam biegać po biurach, negocjować i działać sobie na nerwy, gdy wnuczka wciąż wiodła "beztroskie życie studentki".

Przed okresem wakacyjnym opisałam synowej i synowi, jak zachowywała się ich córka, ale nie chcieli mi uwierzyć. Stwierdzili, że to niemożliwe, bo w domu ich córka zachowuje się wzorowo. Skoro tak, zastrzegłam im, że po wakacjach Kasia będzie musiała zamieszkać w akademiku lub gdzie ją sobie sami ulokują, bo ja już nie chcę więcej znosić jej wybryków.

Syn z synową zrobili mi awanturę i zerwali kontakt. Teraz nasza relacja jest nijaka, ale ja nie zamierzam ich odepchnąć, gdy pojawią się, by przeprosić. Modlę się jedynie za Katarzynę, aby w końcu dojrzała i spoważniała...

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Z życia wzięte. Za ostatni pieniądze kupiłam zmywarkę. Nie miałam innego wyjścia. Reakcja męża mnie zaskoczyła

O tym się mówi: TVP zabrało głos w sprawie zakończenia współpracy stacji z Joanną Kurską. "Dotychczasowa forma współpracy się wyczerpała"