Nigdy nie liczyliśmy groszy, nie wydawaliśmy też pieniędzy na bzdury, ale zawsze staraliśmy się pomóc bliskim, zarówno ze strony matki, jak i ojca.

Widziałam to wszystko, mieszkając u nich i dla mnie było to jak najbardziej normalne przelewanie pieniędzy czy wysyłanie paczek z lekami w razie potrzeby do krewnych w potrzebie, a nawet organizowanie konsultacji specjalistycznych.

Moja przyjaciółka ponuro mnie zaskoczyła. Ja bym tak nie mogła!

Tego dnia wybrałam się z przyjaciółką na zakupy jesiennych butów. Luksusowe centrum handlowe, znane marki, dobra jakość produktów, a co za tym idzie ceny. Nikt nie idzie tam z pustymi portfelami, chyba że na wycieczkę.

Przyjaciółka zamieszkała w stolicy przed siedmioma laty, z powodzeniem wyszła za mąż i żyła, jak mówią, na wielką skalę. Zostawiła matkę, na odludziu, nie zauważyłam, żeby koleżanka się z nią kontaktowała, a w rozmowach praktycznie nie wspominała o matce. To było dla mnie dziwne i nienaturalne, ale nie zadawałam pytań.

Gdy przymierzałyśmy kolejną parę zamszowych butów, zadzwoniła jej mama. W centrum było dość głośno, więc przyjaciółka włączyła zestaw głośnomówiący. Mama powiedziała, że ​​jest chora i potrzebuje drogich leków, poprosiła o przesłanie pieniędzy i obiecała, że ​​w odpowiednim czasie je zwróci. Odruchowo w mojej głowie rozciągnął się łańcuch wyliczeń, a moja przyjaciółka nieoczekiwanie odpowiedziała:

„Mamo, cóż, masz oszczędności i emeryturę, nic się tam nie nazbierało?”

„To nie wystarczy, córko, nie przeszkadzałabym ci, gdyby było inaczej...

- Możesz gdzieś zarobić, będziesz mieć więcej do emerytury. Myślisz, że pieniądze znajduję na ulicy?

„Zwrócę ci je, kiedy wyzdrowieję i spróbuję znaleźć pracę…”

- No nic, chyba mówię do głuchej ściany! Jestem teraz zajęta, przepraszam, zadzwonię później!

Przyjaciółka rozłączyła się i nerwowo wzruszyła ramionami:

- Widzisz? Od miesięcy się nie odzywa, a gdy już zadzwoni, to gada o pieniądzach!

Chyba miałam wypisane na twarzy, co myślę o tej sytuacji, bo koleżanka zamilkła, a ja, powołując się na pilną sprawę, o której „zapomniałam”, poszłam do domu.

Po drodze zadzwoniłam do męża znajomej, już byłej, i wyjaśniłam mu sytuację. Mąż zupełnie inaczej zareagował na chorobę teściowej, którą znał tylko zaocznie, zapewnił, że rozwiąże wszystkie problemy, przeprosił za zachowanie żony.

Okazał się dotrzymać słowa, nie tylko pomógł teściowej z lekami, ale także zaprosił ją na pobyt dla poprawy stanu zdrowia w stołecznej klinice.

Nie spotykam się już z tą wredną babą, wysłała mi wiadomość: „Cóż, wystawiłaś mnie!” Po czym usunęłam ją z moich kontaktów. To dziwne jak dwie zupełnie różne osoby się dogadują, mam nadzieję, że mężowi uda się jakoś wpłynąć na stosunek córki do matki, a priorytetem córki nie będą nowe buty, ale zdrowie mamy.

Zerknij: Wystarczy kilka goździków, żeby pozbyć się jednego z popularnych problemów. Coraz więcej osób sięga po ten patent

O tym się mówi: Zdjęcie 15-letniej Viki Gabor wywołało w sieci burzę. Jeden szczegół zwrócił uwagę wszystkich. O co dokładnie chodzi