Mieliśmy z mężem marzenie: naprawdę chcieliśmy mieszkać nie w mieszkaniu, ale we własnym prywatnym domu: dużym i wygodnym.

W tym celu pracowaliśmy bardzo ciężko i udało nam się wybudować spory dwupiętrowy dom. Od razu powiedzieliśmy naszemu synowi Antkowi, że teraz już nigdy nie będzie miał dylematów z mieszkaniem. W końcu dom został podzielony na dwie oddzielne połowy.

Sądziłam, że będą nam wdzięczni do końca życia!

Każda połowa domu posiadała osobne wejście. To prawda, ​​​​były drzwi, które pozwalały przechodzić do drugiej połowy domu bez wychodzenia na zewnątrz.

Każda część domu miała również wszelkie udogodnienia, była kuchnia, było parę pokoi. Oczywiście nie mogło zabraknąć wszystkich potrzebnych mebli. To nie jednopokojowe mieszkanie na piętnastym piętrze! Przestrzeń, świeże powietrze! Piękno!

Nasz syn Antek ma 30 lat. Cztery lata temu ożenił się z Kasią i zaczęli mieszkać we własnej połowie domu. Wówczas ta połowa domu jeszcze była naszą własnością.

Do tej części domu, w której mieszkał syn z żoną, wchodziło się albo przez drzwi znajdujące się wewnątrz domu, albo od ulicy. Na początku bardzo dobrze się dogadywaliśmy. Kasia słuchała moich rad i postępowała według wprowadzonych przeze mnie zasad, jednak nie trwało to długo.

Kasia zdjęła narzutki z mebli tapicerowanych. Prawie straciłam przytomność, gdy zobaczyłam, że siedzą na tapicerowanych meblach w ubraniach, w których chodzą po mieście. Zrozumiałam, że synowa w ogóle nie dba o meble. Po co, skoro ich nie kupiła.

Synowa przesunęła krzesła prosto po laminacie, a on przecież szybko się rysuje. Powiedziałam jej:

- Podnieś krzesło i przesuń je. Nie musisz rysować laminatu.

Ona mówi:

- Nie mogę podnosić ciężarów. Jestem w ciąży!

Byłam w totalnym szoku, kiedy to usłyszałam. Powiedziałem jej:

- Krzesło nie jest ciężkie! Jeśli masz normalną ciążę, możesz bez ryzyka podnieść krzesło. A jeśli dojdzie do poronienia, to widocznie tak ma być! Nie trzeba rodzić niepełnosprawnych!

Pierwsza ciąża Kasi zakończyła się poronieniem. Zaczęli mnie oskarżać o to, że straciła dziecko przez to, że ją denerwowałam.

Krzyczała na mnie:

- To wszystko przez Ciebie! To wszystko Twoja wina! Zawsze przychodzisz i rządzisz się tutaj! Idę do domu do mamy!

Byłabym zadowolona, gdyby tak się stało. Jednak mój mąż się ze mną nie zgadzał. Zabiliśmy drzwi deskami i przekazaliśmy synowi połowę domu. Mąż obiecał, że więcej nie będę do nich wchodziła.

Mój syn był bardzo zadowolony z tego prezentu. Jakkolwiek teraz mój mąż uważa, że ​​popełniliśmy błąd. Pospieszyliśmy się z prezentem, za który ani syn, ani synowa nie są nam wdzięczni.

Teraz, żeby dostać się do drugiej połowy domu, musiałam się ubrać i wyjść na dwór. Syn przeklął, że ciągle do nich przychodzę. Dlaczego muszę prosić o pozwolenie na przyjście?

- Naprawdę martwię się o Kasię! Śpi do dziesiątej po południu! Właściwie przychodzę zobaczyć, czy ona w ogóle żyje!

Potem Kasia zaszła w ciążę po raz drugi. Antek prosił, żebym w ogóle do nich nie przychodziła i nie dokuczała Kasi.

- Nie dotknę jej! Nie odzywam się do niej nawet słowem!

Poszłam do nich pewnego ranka. Była już jedenasta po południu. Patrzę, a w pralce jest pranie. Zaczęłam je rozwieszać. Kasia obudziła się i wpadła w furię. Zdenerwowała się, ubrała i poszła do swojej mamy.

Dwa dni później zadzwonił do mnie syn i powiedział, że wystawił na sprzedaż swoją połowę domu. Myśleliśmy z mężem, że żartuje, ale okazało się, że nie. Antek naprawdę sprzedał połowę domu prawie za darmo. I kupił sobie małe jednopokojowe mieszkanie, w którym teraz mieszka.

Teraz za ścianą mieszkają obcy. Jesteśmy z mężem bardzo zirytowani. Mój syn nawet nie chce z nami rozmawiać. Uważamy, że postąpił bardzo źle. Przecież to nie on zbudował ten dom. Nic w to nie włożył! Skoro już nie chciał go z nami dzielić, mógł wynająć mieszkanie i się wynieść! Nie musiał od razu spieniężać prezentu od nas!

O tym pisaliśmy ostatnio: Eleni zdobyła się na wyjątkowy gest wobec człowieka, który odebrał życie jej córce. "Bez tego nie mogłabym żyć ani śpiewać"

Zerknij: Katecheta wpisał uczniowi uwagę. Odpowiedź matki chłopca wywołała w sieci burzę