Wynajmowane mieszkanie, bez pracy, malucha nie prowadziłam do przedszkola. Mój mąż też nie pomaga.

Pewnego dnia wracałam do domu ze sklepu, cała przygnębiona. Widzę, że babcia stoi na skrzyżowaniu, ale boi się przejść na drugą stronę ulicy. Ani jeden samochód nie zwalnia, żeby ją przepuścić. Nawet jeśli to przejście dla pieszych. Wzięłam babcię za rękę i przeprowadziłam. Pozwoliła sobie pomóc i życzyła zdrowia i szczęścia. Potem zapytała, dlaczego nie mam uśmiechu na twarzy. Zaprosiła mnie na herbatę, więc się zgodziłam.

Pijąc herbatę, opowiedziałam jej wszystko tak, jak jest. Babcia pomyślała, pomyślała i powiedziała: mówią, mój syn ma żonę, zajmuje się biznesem, ma własne prywatne przedszkole, zadzwońmy i opowiedzmy o tobie.

Cóż, nie zastanawiając się dwa razy, oczywiście zgodziłam się na taką ofertę. Zadzwoniła do syna i rozmawiała. Następnie dała mi jego numer i kazała go wybrać. Zadzwoniłam do niego, kiedy wróciłam do domu. W tym czasie rozmawiał już z żoną i wręczył jej telefon. Zaprosiła mnie na spotkanie w tym samym przedszkolu.

Następnego dnia przyszłam o wyznaczonej godzinie i usiedliśmy do rozmowy. Opowiedziałam jej swoją historię, wszystko jak jest. Pożegnała się ze mną i obiecała, że ​​oddzwoni. Tego samego wieczoru zadzwoniła do mnie i powiedziała, że ​​jest gotowa zabrać mnie do pracy w swoim prywatnym przedszkolu, a także moje dziecko, żeby miał gdzie być.

Wciąż pracuję w tym przedszkolu, już od 2,5 roku, mój syn też jest ze mną. Jestem bardzo wdzięczna tej kobiecie, jak również tej samej babci, która tak dramatycznie zmieniła moje życie.

Nigdy bym nie pomyślała, że pozornie zwyczajny akt uprzejmości może tak bardzo wszystko zmienić. Nawiasem mówiąc, co tydzień odwiedzam tę babcię z prezentami, teraz jest jak moja.

To też może cię zainteresować: Smutna wiadomość dla fanów "Świta według Kiepskich". Odszedł jeden z aktorów występujących w produkcji

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Mocne słowa Piotra Żyły: "to są durne zawody". Skoczek zapowiada koniec swojej przygody

O tym się mówi: Seniorka zaufała niewłaściwej osobie. Kosztowało ją to ponad milion złotych. Sprawą zajęła się policja