Ten program od lat prowadzony przez Elżbietę Jaworowicz i emitowany na antenie Telewizji Polskiej nadal budzi silne emocje podczas omawiania trudnych sytuacji, jakie spotykają ludzi w całej Polsce.

Rozmowy w studio często kończone są artystycznym występem

Elżbieta Jaworowicz podróżując z ekipą programu po kraju tworzy reportaże na temat trudnych problemów występujących w każdym odcinku bohaterów.

Ostatnimi czasy jednak program "Sprawa dla reportera" stał się źródłem inspiracji dla wielu twórców satyrycznych, którzy wytykają produkcji i Elżbiecie Jaworowicz niejednokrotnie bardzo nietrafnie dobrany repertuar artystyczny, jaki w każdym odcinku umilać miałby czas po rozmowie ze wszystkimi uczestnikami.

Przykładem niefortunnego tekstu piosenki były słowa wyśpiewane przez jednego z artystów disco polo "coś nie chyba sparaliżowało" w momencie, gdy w studiu omawiana była trudna sytuacja sparaliżowanej dziewczynki.

Najnowsze doniesienia na temat oburzenia, jakiego nie ukrywali widzowie dotyczą historii kobiety pochodzenia ukraińskiego, która od dłuższego czasu walczy z mężem Polakiem o kontakt z dziećmi, a istotną informacją jest to, że w trakcie nagrywania programu w studio para była w trakcie rozwodu.

Zaproszony na sam koniec artysta disco-polo, Paweł Jasionowski zespołu Masters wykonał piosenkę, w której można było usłyszeć słowa "żono moja".

Z oczu Maryny polały się łzy, a fala krytyki spadła na produkcję programu.

O tym się mówi: Ewa Krawczyk zdradziła, dlaczego nie miała z Krzysztofem Krawczykiem dzieci. Przeszła trudne chwile

Zerknij tutaj: Drożyzna w sklepach drenuje portfele Polaków. Czy gwiazdy też odczuły wzrost cen podstawowych artykułów spożywczych