- No to już dawno było jasne, a kto mógł, już odszedł. W naszym oddziale było siedem osób, zostały trzy: ja, Agata, która dwa miesiące później była na urlopie macierzyńskim i Julia, która już jest na emeryturze. Pracujemy razem w trójkę, ale nie można powiedzieć, że jesteśmy zapracowane. Przez długi czas naprawdę nie ma nic do roboty.

... Po tym spotkaniu planistycznym Marta wróciła do swojego miejsca pracy w ponurych myślach. Oczywiście sama przez długi czas rozumiała, że ​​w firmie dzieje się źle. Ale jedną rzeczą jest zrozumienie, a inną słyszeć od władz, że firma schodzi na dno. Marta nie może pozwolić sobie na to, by została bez pracy: ma dwójkę dzieci w wieku szkolnym i groszowe alimenty.

Są rodzice, ale są już w takim wieku, że sami potrzebują pomocy, nie wypełzają ze szpitali, choć jeszcze nie są leżący. I wymagają inwestycji - leki, lekarze, teraz pielęgniarka idzie do ojca, robi zastrzyki, nie bezinteresownie naturalnie. A Marta za wszystko płaci.

„Poszukaj pracy” - dzięki za radę, poradzisz także gdzie i jak? Marta była już przekonana, że ​​to nie jest łatwe. Przez cały ostatni rok robiła dokładnie to, czego szuka.

Wszędzie zamieszczam swoje CV, zbieram stare kontakty, pisze listy, monitoruje wakaty, na szczęście w ich biurze nie ma już praktycznie nic więcej do osiągnięcia.

„Siedzę w pracy i myślę, gdzie zarabiać!” - ostatnio chichotały z koleżankami Jednych poprowadzono - odeszli, inni usadowili się, jedni lepiej sobie radzili, inni gorzej, ale przynajmniej jakoś. Marta już się znudziła. Najprawdopodobniej wiek jest winny, chociaż jaki jest wiek odpowiedni, aby pracować i pracować...

- Nie martw się, jeśli do nas przyjedziesz, będę Cię polecać! – powiedział niedawno sąsiad, który pracuje jako kasjer w ogromnym sieciowym hipermarkecie.

- Zawsze potrzebujemy ludzi, zarówno przy kasie, jak i na hali i zbieramy zamówienia w magazynie... A to nie jest takie straszne. Wynagrodzenie na czas, obsługa normalna, a nie jak w następnym sklepie! Rok temu Marta nie chciała myśleć w tym kierunku, ale teraz poważnie trzyma tę opcję w rezerwie. Jak mówią, przeżyć za coś trzeba...

... Smutne myśli Marty przerwał nagle szloch z lewej strony - z tej strony, gdzie stało biurko Julii.

Marta podniosła wzrok i ze zdumieniem zobaczyła, jak starsza koleżanka pospiesznie wyciera oczy, ukrywając łzy.

- Julia, płaczesz czy co? - rzuciła się pocieszyć kobietę. - Byłaś zdenerwowana pracą, prawda? Chodź, przestań! Pozwól, że naleję herbatę, chcesz? Mam domowe ciasta, poprawią ci humor. Nie płacz, to nie koniec świata!

Masz sześćdziesiąt dwa lata, jesteś od dawna emerytką na mocy jakiegokolwiek prawa. Nie musisz już pracować. Odpoczniesz na własną rękę.

- Tak, odpocznij. Najwyraźniej pod mostem! Kobieta westchnęła smutno. - Co jest pod mostem? Masz mieszkanie, mieszkasz sama, syn osobno, nie powiedziałaś tak?

- Mieszkanie jest wynajęte! - westchnęła smutno emerytka. - Nie mówię o tym za dużo, ale tak. Co miesiąc daję za to dwadzieścia pięć tysięcy, a i tak jest bardzo tanio. A emerytura wyniesie dwadzieścia plus minus tysiąc rubli. A jak żyć?

... Kiedyś Julia miała dwuosobowe mieszkanie, sprywatyzowane w równych częściach dla niej i jej syna. Chociaż dlaczego w rzeczywistości tak było? Mieszkanie jest nawet teraz, to samo, także dla dwojga z synem. Po prostu nie da się w nim żyć. Teraz mieszkają tam obcy. No dobrze, nie aż tak obcy. Ale nie oczekuje się tam Julii...

Syn Julii ożenił się dziesięć lat temu. Wesele rozegrano trochę pospiesznie - panna młoda była już w wysokiej ciąży. Widząc coś takiego, Julia zaprosiła młodych do zamieszkania z nią, a nawet przepisała synową z odległego regionu - aby normalnie przywiązała się do przychodni przedporodowej i dziecięcej, zarejestrowała dziecko i nigdy nie było problemów w związku z tym.

A jak można nie zgodzić się na zarejestrowanie legalnej żony syna na jego własnych metrach kwadratowych? Oczywiście niedługo narodzone dziecko zostało zarejestrowane u matki i ojca. Jednocześnie relacje Julii z Katarzyną, bo tak miała na imię jej synowa, nie należały do ​​najłatwiejszych.

Od pierwszych dni wspólnego życia młodzi ludzie nieustannie przeklinali, kłócili się, dzielili. W mieszkaniu rozległy się krzyki i piski, po podłodze i ścianach latały talerze i książki, syn ubierał się i szedł w noc, wyłączając telefon. Rodzaj włoskiej rodziny. Początkowo Julia przypisywała te skandale hormonom w ciąży, potem, gdy urodził się jej pierwszy wnuk, poporodowym, mając nadzieję i wmawiając sobie, że jej synowa wróci do normy.

Ale tak się nie stało: kiedy wnuk miał około roku, młodzi ucieszyli teściową, ogłaszając, że wkrótce będą mieli drugie dziecko ...

- Ogólnie, dowiedziawszy się o tej wiadomości, spakowała walizkę i wyprowadziła się.

- Bo już nie można było znieść tego cyrku. Julia miała niewiele ponad pięćdziesiąt lat, pracowała, znalazła niedrogie mieszkanie. Uporządkowała, doszorowała i usadowiła się w ciszy. Jej własne cztery ściany!

Syn i Katarzyna żyli przez kilka lat w ten sam sposób - przeklinając i godząc dwa razy w tygodniu, wychowywali dwoje dzieci. Julia mieszkała osobno. Pewnego razu w Sylwestra, przychodząc do wnuków z prezentami, Julia zobaczyła na podjeździe ogłoszenie z prośbą o spłatę długów za mieszkanie komunalne przed świętami. Była też lista dłużników.

I ku przerażeniu Julii, szefem tej listy było ich mieszkanie z długiem prawie trzystu tysięcy rubli. - A ja, czy co, muszę zapłacić, dlaczego? - położyła ręce na bokach Katarzyny.

- To wcale nie jest moje mieszkanie, zapłać sobie! Niech twój syn zapłaci. Nie muszę tu nic robić, nie pracuję, siedzę z dziećmi! Syn wymamrotał coś o tym, że chętnie spłaci dług, ale niestety nie ma takich pieniędzy…

- Julia bała się, że może w ten sposób stracić mieszkanie! - mówi Anna.

- Do ośrodka rozliczeniowego pobiegłam po świętach, zgodziłam się przełamać tę kwotę na rok. Zebrałam swoje oszczędności, jakoś się opłaciłam. Ale to nie było wszystko.

Julia mieszkała w wynajętym mieszkaniu, od czasu do czasu dzwoniła do syna, pytała jak się miewają wnuki, on radośnie relacjonował, że wszystko jest w porządku. A potem przypadkowo spotkała sąsiada z jej domu, który po prostu do niej rzucił się i opowiedział niesamowitą wiadomość.

Okazuje się, że syn nie mieszkał w tym mieszkaniu przez cały rok i rozstał się z żoną. Katarzyna została tam z dziećmi, a potem przyprowadziła chłopa. Ponadto sąsiadka powiedziała, że ​​Katarzyna znów wydaje się być w ciąży...

- Czekaj, a syn tej twojej Julii, co on mówi? - Mówi, że on też ma już inną rodzinę!... Wzrusza ramionami - a co ja, mówią? Dzieci są tam zarejestrowane! Być może uda się je wypisać i prawdopodobnie wkrótce to zrobi.

Porozmawia przynajmniej z Katarzyną - może się wyprowadzi? To prawda, że ​​nie ma dokąd pójść, a jej syn nie wie, jak rozwiązać ten problem. Ale spróbuje, wszystko załatwi! W rezultacie dzisiaj sześćdziesięciodwuletnia Julia pracuje, płaci czynsz, płaci za mieszkanie, w którym była synowa mieszka z dziećmi z nowym mężczyzną, aby nie narastały długi.

A rachunki za to mieszkanie są dość duże – mieszka przecież pięć osób. Trzecie dziecko Katarzynie urodziło się niedawno, tak. Bez względu na to, jak go tam również zarejestrowali… Syn nadal obiecuje uporać się z sytuacją, porozmawiać z nią. Dla Julii jest już jasne, że nie ma co oczekiwać pomocy od jej syna, nie będzie z nikim rozmawiała. A jaki jest pożytek z mówienia? Można by pomyśleć, że sama Katarzyna nie wie, że musi się wyprowadzić. Wie wszystko, ale nie ma dokąd pójść.

Dzieci są zarejestrowane, ja też mam prawo żyć do osiemnastego roku życia! Oświadcza. Bez skandalu Katarzyna nie wyjedzie. A Julia nie ma siły na skandal. Jest po prostu sparaliżowana strachem, że jutro zostanie zwolniona z pracy, nie będzie pieniędzy na czynsz... A jak myślisz, czy jest wyjście z tej sytuacji? Co myślisz?

To też może cię zainteresować: Niepokojąca zbieżność wizji ojca Pio i śląskiej wizjonerki. Kiedy nadejdą dni ciemności? Czy czeka nas nieuchronny koniec wszystkiego

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Irana Santor przez lata milczał o tych traumatycznych wydarzeniach. Wreszcie zdecydowała się opowiedzieć, co ją spotkało

O tym się mówi w Polsce: Zła wiadomość dla miłośników bardzo popularnej przyprawy. Sanepid wycofał partię jednej z nich. Co znaleziono w jej składzie