Od dłuższego czasu dziennikarz Kamil Durczok zmaga sie z błędami popełnionymi w przeszłości. Choć za jazdę pod wpływem alkoholu otrzymał wyrok w zawieszeniu, boryka się z innym problemem natury prawnej...

Czy tym razem przeprosiny pomogą?

Gdy spowodował kolizję drogową jadąc pod wpływem alkoholu, przyznał się do błędu, udrzył się publicznie w piersi i bardzo przeprosił wszystkich, a w szczególności swoich najbliższych, których naraził na ostracyzm.

Sąd Rejonowy w Piotrkowie Trybunalskim wydał wyrok. Kamil Durczok został skazany na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata. Zeznania jednego z funkcjonariuszy policji pogrążyły wówczas dziennikarza, a opinia biegłego tylko potwierdziła, jakie zagrożenie na drodze stanowił dziennikarz na "podwójnym gazie" - Sam alkohol zidentyfikowany we krwi oskarżonego był wykazany w znacznym stężeniu, definiowanym jako znaczący stan nietrzeźwości. Stężenie wykazane w badaniach może prowadzić do upośledzenia psychomotoryki kierowcy, braku barier, brawury, oceny złej odległości od przeszkody na drodze, zawrotów głowy i wiele innych skutków, niezależnie od leków, które przyjmował.

Nie poddał się opinii publicznej i hejtowi. Choć przechodził trudne chwile, wciąż działał i planował kolejne zawodowe kroki. Prężnie działał na mediach społecznościowych, jednak ostatni wpis na Twitterze mocno zaniepokoił jego sympatyków...

Choć usłyszał wyrok w zawieszeniu, ma inny problem związany z oskarżeniem o sfałszowanie podpisu swojej byłej żony na wekslu na dwa miliony franków szwajcarskich. Czy ma to coś wspólnego z jego twitterowym pożegnaniem?

O tym się mówi: Mężczyzna znajduje „ukryty pokój” w swoim domu, o którym nie wiedział. Zastanowiło go dodatkowe okno widoczne tylko z zewnątrz

Zerknij też tutaj: Aleksander Kwaśniewski zdradził kto jego zdaniem wygra najbliższe wybory parlamentarne. Jego przewidywania niejednego zaskoczą