Jak podaje portal "Pomponik", Teresa Lipowska była mężatką dwukrotnie. Miłością jej życia był jej drugi mąż, Tomasz Zaliwski, który zmarł w 2006 roku. Para miała za sobą niemal pół wieku. Znacznie rzadziej aktorka mówi o swoim pierwszym mężu. Dopiero niedawno zdecydowała się opowiedzieć, jak wyglądał jej pierwszy związek. Nie było kolorowo.

Pierwsze małżeństwo Teresy Lipowskiej

Po pierwszym mężu Teresie Lipowskiej zostało nie tylko nazwisko, ale także bardzo przykre wpomnienia. Aktorka poznała go w trakcie studiów w łódzkiej filmówce. Aleksander Lipowski studiował na wydziale operatorskim i bardzo długo zabiegał o względy młodziutkiej wówczas Teresy.

YouTube

Jak przyznała w jednym z wywiadów, zakochała się w nim na zabój i kiedy była na ostatnim roku zgodziła się poślubić swojego ukochanego. W rozmowie z Krzysztofem Ibiszem wyznała, że stając na ślubnym kobiercu była dziewicą i to właśnie z Aleksandrem Lipowskim przeżyła swój pierwszy raz.

Ich małżeństwo przetrwało zaledwie trzy i pół roku. Los nie był dla nich specjalnie łaskawy. Zamieszkali z matką Lipowskiego, która zdaniem aktorki była apodyktyczna i krytykowała absolutnie wszystko, co Teresa Lipowska robiła. Niestety, kiedy zamieszkali razem nie było lepiej.

Pojawiły się inne kobiety, a mąż oświadczył jej bezceremonialnie, że mu się zudziła. Powiedział jej, że muszą opuścić wynajmowane mieszkanie. Jak się później okazało, Aleksander Lipowski w nim został. Po rozwodzie z aktorką był żonaty jeszcze pięciokrotnie. Odszedł w 2014 roku.

YouTube

Spodziewaliście się, że aktorka ma za sobą tak trudne przeżycia?

To też może cię zainteresować: Jak się pracuje z Kasią Cichopek? Maciej Kurzajewski opowiedział, jaka jest aktorka na planie zdjęciowym. Kto by się spodziewał

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Córka prezydenta postanowiła uniezależnić się od rodziców. Kinga Duda wynajęła mieszkanie w Warszawie. Ile ją to kosztuje

O tym się mówi: Światowa Organizacja Zdrowia nie ma dla nas najlepszych informacji! Kiedy wreszcie uporamy się z koronawirusem na dobre