Ukończyła szkołę medyczną, pracowała jako prosta pielęgniarka za niewielką opłatą, była bez kącika do mieszkania, jej matka miała dwoje młodszych dzieci.

Kupiliśmy mieszkania dla naszych dzieci i zapłaciliśmy dużo pieniędzy za dobrą edukację. Mój mąż był kierowcą ciężarówki, często wyjeżdżał za granicę, a ja pracowałam jako korepetytor, dobrze zarabiając, przygotowując uczniów do przyjęcia.

Od razu zaprojektowałam mieszkanie mojego syna, żeby Olena nigdy go nie zażądała. Wnuczka też nie pozwoliła się w nim zarejestrować.

Szczerze mówiąc, synowa wcale nam się nie podobała, myśleliśmy, że Wołodia zasługuje na lepszą żonę.

Córka wyszła za dość bogatego mężczyznę, mieszkanie, które im kupiliśmy, zaczęli wynajmować i przeprowadzili się do wiejskiego domu.

Nasza córka i Olena nie znalazły wspólnego języka, więc rzadko się komunikowały. Nasza córka Marina miała przyjaciółkę Natalię, z którą chcieliśmy poślubić Wołodię.

Udało nam się nawet ich spotkać, ale nic z tego nie wyszło. Zawsze sugerowaliśmy Wołodii, że jest szczerą i miłą dziewczyną, ale bezskutecznie.

Vladimir nie był bardzo przywiązany do swojej żony, ale kategorycznie nie chciał się rozwieść.

A potem Marina postanowiła przejąć inicjatywę w swoje ręce. Poszła do wróżki i dała jej coś w małej butelce.

Tego dnia Elena odwiedziła nas ze swoim wnukiem. Wołodia właśnie wyruszył w interesy. Tutaj właśnie Marina podbiegła do mnie i powiedziała, że ​​jest wróżką.

Powiedziała, że ​​za każdym razem, gdy Wołodia będzie jadł z nami obiad, muszę wlewać ten płyn z butelki do jedzenia. Wkrótce będzie chciał opuścić swoją żonę.

Usłyszeliśmy głośną niespodziankę. Elena stała na werandzie i patrzyła na nas złym spojrzeniem. Słyszała wszystko.

Od tego czasu wszystko uległo radykalnej zmianie.

Elena nie chciała już się z nami komunikować i widzieć.

Mój mąż wkrótce potem zmarł.

Córka i zięć przeprowadzili się do Ameryki. Zostawili i nie kontaktowaliśmy się często.

Później Wołodia jednak opuścił Elenę i zaczął mieszkać z kimś innym. Razem przenieśli się do innego miasta, bo tam mieszkali jej rodzice, a ona prowadziła małą firmę.

Po tych wszystkich wydarzeniach trafiłam do szpitala. Nie mogłam już być aktywna i dbać o siebie. To są konsekwencje mojej choroby.

Tylko Olena i mój wnuk odwiedzili mnie w szpitalu...

Elena zabrała mnie do mieszkania obok. Wołodia czasami przekazywał mi pieniądze. Jednak zdałam sobie sprawę, że moje dzieci już mnie nie potrzebują. Dzwonią do mnie raz w miesiącu. Naprawdę nie chcę opowiadać szczegółów mojego obecnego życia. Chwalę się, że jestem w porządku z moją byłą synową, ale nie tak dobrze.

Wnuk kopiuje zachowanie Eleny. Nigdy nie powie mi nic złego, ale jestem dla niej tylko pustą przestrzenią. Wydaje się, że patrzy przeze mnie, jakby przez pustkę.

Trzy razy dziennie, już od trzynastu lat, spokojnie czekam, aż synowa i wnuk zjedzą, a potem oddadzą mi resztki. To jest moje jedzenie. Jem tak po prostu. Wszystko to dzieje się tylko z mojej winy. Staram się nie współczuć sobie i nie narzekać. Nie chcę się narzucać dzieciom. Po prostu musiałam się odezwać.

Czasami myślę o przeprowadzce do domu opieki, ale wszyscy tam są mi obcy. A Olena i jej wnuk to moi krewni.

Nie obrażam się na nich i nie jestem zła.

O tym się mówi w Polsce: CZY WIERNYCH W POLSCE CZEKA CAŁKOWITY ZAKAZ PRZYJMOWANIA KOMUNII ŚWIĘTEJ? W MINISTERSTWIE ZDROWIA ZNALAZŁ SIĘ WNIOSEK, JEST ODPOWIEDŹ RESORTU