Jej szczęście sprawiało mi radość, jednak nie ufałam temu kawalerowi. Gdyby była 30, 40 lat młodsza, decyzja o ślubie byłaby dla mnie bardziej zrozumiała: iść razem przez resztę życia, nie egzystować w samotności. Jednak w tym wieku, w jakim on był, ta decyzja była dziwna...

Nie zaufałam temu mężczyźnie

Rzecz jasna, moja mama przez całe życie była zadbana. Teraz też modnie się ubiera, stosownie czesze i maluje i nie wygląda jak klasyczna starsza pani. Jednak zastanawiam się, po co od razu ślub, jeśli brakuje jej zwyczajnie kogoś bliskiego?

Mogłaby żyć spokojnie, spacerować z psem po parku i pić herbatki z koleżankami, jak wszystkie starsze panie. Jednak postanowiła wyjść za mąż za równie starego kawalera, co jest po prostu śmieszne.

Plusem tego jest fakt, że nie zawraca mi głowy ciągłymi odwiedzinami, bo zajęta jest romansowaniem. Jest radośniejsza i weselsza, gdy chwalone są jej wypieki, a rączki całowane. Jednak to jakieś takie dziwne, gdy poważnie mówi o ślubie i podróży poślubnej do ciepłych krajów.

Mój tato umarł zbyt wcześnie, bym go pamiętała, a po jego śmierci mama była mężatką jeszcze dwa razy. Ostatni z mężów niestety zmarł sześć lat temu. Nalegałam, żeby mama przeprowadziła się do mnie, ale stanowczo odmówiła. Jak stwierdziła, świetnie radziła sobie sama, czuła się dobrze, a poza tym, lubi mieć kuchnię tylko dla siebie.

Dodała też, że tam gdzie mieszka, ma wszystkie swoje przyjaciółki i klub seniora w pobliżu. Nie miała czasu na nudę, bo ciągle hodziła na potańcówki i herbatki. Chodziła tak sobie na imprezki, aż poznała swojego narzeczonego. Pełen energii 66 latek, w którego dobre intencje nie wierzyłam za grosz, gdyż nie miał nawet własnego domu.

Mieszkał z córką, która ciągle próbowała się go pozbyć swatając z kimś. Obawiam się, że właśnie się jej udało z moją starą matką. Gdyby szanował córkę, wyprowadził by się i dał jej żyć własnym życiem, ale wciąż siedział jej na głowie z buzią w jej garach. Przez to wszystko moja mama już wyobraża sobie siebie na ślubnym kobiercu, w welonie jako pannę młodą. Nie myśli o tym, że gdy pobiorą się w urzędzie, prawo dziedziczenia po niej radykalnie się zmieni... I jak mam jej o tym powiedzieć delikatnie?

O tym się mówi: Wielkie przepowiednie wizjonerki ze Śląska. Jej stygmaty, to dopiero początek cudów, w jakie zwątpiła kuria

Zerknij: Skandaliczne zachowanie nastolatków na cmentarzu. Trzech nieletnich zatrzymała policja