Chociaż kiedy byłam w ciąży, była szczęśliwa i zapewniała, że ​​pomoże mi we wszystkim, że zarówno usiądzie, jak i uspokoi, powiedziała: „Po prostu daj mi szansę, bo naprawdę chcę wnuków”.

Zaufałam mojej matce. Jest osobą pracowitą i bardzo energiczną.

I oto jestem. Mama przyszła do szpitala położniczego tylko raz i tylko na godzinę, bo po pracy była zmęczona. Po powrocie do naszego domu mama nas odwiedziła.

Dymitry spał w naszym łóżku, nam było łatwiej, a mama narzekając na nasze metowy wychowawcze przenosiła go do jego łóżeczka.

Tam bezradnie krzyczał i protestował. Matka powiedziała, że ​​nie trzeba przyzwyczajać dziecka do rąk, ani spania w naszym łóżku zawsze, gdy płacze.

Na moje skargi na ciągły brak snu odpowiedziała radośnie: „Wszyscy przez to przeszli. Nic ci nie będzie".

I miałam nadzieję, że będzie spacerować z wózkiem dziecięcym przez co najmniej godzinę lub dwie, da mi odpocząć. Teraz rozumiem, że po prostu bała się zostać sama z Dymitrem.

W te noce, kiedy kołysałam synka płaczącego z powodu kolki, spała lub udawała, że ​​śpi. Gdy poprosiłam ją o pomoc, odpowiedziała: „Muszę jutro iść do pracy, a ty będziesz spać po południu”.

Jednocześnie wiedziała, że ​​nie będę spała w ciągu dnia, ponieważ miałam do zrobienia wiele rzeczy, których nikt oprócz mnie nie zrobi.

Potem było jeszcze gorzej. Moja mama nie zamierzała „pogrzebać” swojego życia, żeby mi pomóc. Przychodziła regularnie co dwa tygodnie, w piątkowe wieczory po pracy, przez kilka godzin zabawiała Dymitrem i kładła się spać, by następnego dnia, przed południem wyjść. Powiedziała kiedyś: „Twoje dziecko jest twoim problemem”.

I zaczęłam łapać się na myśli, że nie chcę dobrowolnie widzieć mojej matki. Że jej niepotrzebne nauki i krytyka naprawdę mnie dopadły i zirytowały. I natychmiast zaczęłam odcinać moją matkę, kiedy odzywała się z nieoczekiwaną radą.

Powiedziałam, że jeśli przychodziła tak rzadko, to nie miała prawa mnie krytykować. Że sama zajmę się swoim życiem. A jeśli moje dziecko nie idzie do przedszkola, to nie jest straszny horror, ale nasza wspólna decyzja z mężem.

Moja mama poczuła się urażona i powiedziała, że ​​jestem niewdzięczną córką i już więcej nie wróci. I nie byłam zdenerwowana.

Zgromadziłam tyle złości i urazy wobec mojej matki, że czuję się bardziej komfortowo, gdy jej nie widzę, niż komunikując się z nią.

To też może cię zainteresować: GDAŃSK: GZDIZ PRZYPOMINA O ŁATWYM SPOSOBIE NA ZNALEZIENIE MIEJSCA OSTATNIEGO SPOCZYNKU BLISKICH. WYSTARCZY SKORZYSTAĆ Z WYSZUKIWARKI

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: RATOWNIK MEDYCZNY OPUBLIKOWAŁ ZDJĘCIE, KTÓRE WYWOŁAŁO POWSZECHNE OBURZENIE. TAKIE RZECZY DZIEJĄ SIĘ W SZPITALACH W PANDEMII, NIE DO ZAAKCEPTOWANIA

O tym się mówi w Polsce: CZY RZĄD ZNA JUŻ DOKŁADNĄ DATĘ POWROTU UCZNIÓW DO SZKÓŁ? KIEDY SKOŃCZY SIĘ ZDALNE NAUCZANIE I KTÓRE KLASY PIERWSZE ZASIĄDĄ W SZKOLNYCH ŁAWKACH