Portal "Smakosze" opisał pewną wstrząsającą dla wielu sytuację z planu serialu "Janosik", jaką opisała aktorka Anna Dymna, która w produkcji wcieliła się w rolę hrabiny Klarysy. Scena z bankietu na dworze okraszona była niemałą niespodzianką.

Trudne warunki na planie

Wyświetl ten post na Instagramie.

Nagrody Przyjaciół Zaczarowanego Ptaszka rozdane. Będzie tort! #zaczarowana

Post udostępniony przez Fundacja Anny Dymnej (@dymteam)

Prowadząca fundację Anna Dymna czynnie wspiera osoby niepełnosprawne. Jako aktorka zrobiła niesamowitą karierę, dzięki swojej niebywałej urodzie, oraz talentowi aktorskiemu. Zagrała między innymi w "Znachorze", oraz serialu "Janosik". O pracy na planie tej produkcji opowiedziała w wywyiadzie dla portalu "Fakt24"

Często warunki pracy były bardzo ciężkie. Nie było żadnych barobusów, cateringu, kamperów. Czasem na plan przyjeżdżała wojskowa grochówka albo kanapki i herbata. Zresztą byłam studentką i płaciłam tzw. frycowe. Czasem na poranne zdjęcia jeździłam nocami - no bo w dzień miałam zajęcia w szkole - pociągami z przesiadkami i bynajmniej nie pierwszą klasą. Często w tych pociągach było pusto, zimno, bez ciepłej herbaty i papieru toaletowego. Sypiałam w kilkuosobowych pokojach bez łazienki. Czasem wstawałam o czwartej rano, często w połowie nocy kończyłam zdjęcia. Ale atmosfera na planach była cudowna. Miałam wrażenie, że jestem w krainie, gdzie wybrane dzieci dostały zabawki i bawią się w film. Tyle było prawdziwej radości, żartów… teraz mi się wydaje, że ta atmosfera bije z ekranu. I to właśnie pamiętam, a nie zmęczenie, łzy i niedogodności.

Opis jednej ze scen, w której bohaterowie ucztują przy dworskim stole napawa lekkim obrzydzeniem. To, co stało się z jedzeniem było do przewidzenia, gdyż sceny kręcone były w letnim upale...

YT

Pamiętam scenę bankietu. Stół uginał się od dobra wszelakiego, wędlin, bażantów pieczonych… Biedni rekwizytorzy wtedy nie mieli łatwego zadania. Sklepy mięsne świeciły pustkami. Ale mieli piękne głowy bażantów i wbijali je w pieczone kurczaki, potrafili wyczarowywać na tym stole wszystko małymi oszustwami i wyglądało wykwintnie i bogato, choć my, pamiętam, spożywaliśmy jakieś galaretki, by oszczędzać mięsiwo. Kręciliśmy te sceny w ogromnym upale i to przez dwa dni. Drugiego dnia poczuliśmy dziwny odór… jedzenie było wymienione na świeże, ale głowa bażanta zaczęła się rozkładać. Jednak trzeba było grać i, mimo zapachów, ze smakiem spożywać swoją galaretkę.

Czy zauważyliście cokolwiek po minach aktorów oglądając tę scenę?

O tym się mówi: Wielkie przepowiednie wizjonerki ze Śląska. Jej stygmaty, to dopiero początek cudów, w jakie zwątpiła kuria

Zerknij: Skandaliczne zachowanie nastolatków na cmentarzu. Trzech nieletnich zatrzymała policja