Nie obcinaj blond warkocza.

Przyjaciele Ulany od dawna noszą krótkie włosy. Ona zaś ma długi warkocz.

- A chcesz bawić się z długimi włosami? Po czterdziestce nie ma się na to siły - śmiali się.

Nie mogła jednak pozbyć się warkocza. Kiedyś obiecała Maximowi. Lubił śpiewać: „Tylko ty rób tak, jak uczyła twoja matka, nie tnij blond warkocza. Niech zrobi się gęsty i bujny, dla facetów… ». Był romantykiem.

Ojciec Maksyma przeprowadził się do bogatej dzielnicy, gdyż dostał czołowe stanowisko. Było tymczasowe, ale sprowadził tu swoją rodzinę. Jego żona narzekała: w mieście była smutna. Jednak nie sprzeciwiała się mężowi.

Ojciec Maxima zastępował fotografa w gazecie okręgowej. Fotoreporter udał się na urlop ojcowski.

Naprzeciwko jego pracy była szkoła. Tam Maksym zobaczył Ulanę. Wyglądała bardziej jak licealistka niż nauczycielka. Młoda, delikatna. Z długim blond warkoczem. Kiedy ją sfotografował, zarumieniła się. Dyrektor pochwalił Ulanę, ich absolwentkę. Świetny uczeń. Nawet nie przypuszczałem, że wróci tutaj po ukończeniu instytutu. W końcu bardzo dobrze zna angielski. Mogła też dostać pracę w czołowej szkole, a jednak złożyła podanie do „swojej” szkoły.

Podczas gdy dyrektor zasypywał komplementami młodą nauczycielkę, Maxim zakochał się w niej…

… Spotkali się potajemnie. Ulana nie chciała plotek w szkole. Maxim był dwa lata młodszy od niej.

Lubił robić zdjęcia Ulanie. Kiedy wiatr igrał z jej włosami. Kiedy krople deszczu splatały się w warkocze… Czarno-białe obrazy lśniły kolorami szczęścia i miłości…

Ojciec Maksa pracował na tym stanowisku przez dwa lata. Czas minął, a rodzina szykowała się do powrotu do rodzinnego miasta.

… Jutro rano Maxim miał opuścić to miasto. Dzisiejszy wieczór to pożegnanie. Padał ciepły letni deszcz.

- Podobno to przynosi szczęście — chłopiec przerwał ciszę.

- Czy wierzysz w przesądy?

- Wierzę w deszcz i naszą miłość.

Maxim obiecał zadzwonić i przyjść. Trzymali swoje uczucia w tajemnicy. Ale teraz czas się ujawnić.

„Cokolwiek się stanie, pamiętaj: zawsze będę cię kochać” - powiedział Maxim.

- Przerażasz mnie. Co ma się wydarzyć?

- Cóż, nie wiem. Chodzą różne plotki…

Później Ulana często wspominała te słowa. Może Maxim miał przeczucie…

Przyjęto go do pracy w studiu mody. Maxim był naprawdę utalentowanym fotografem. Ponadto właścicielką studia fotograficznego była jego matka chrzestna.

Rodzice Ulany nie byli przeciwni jej chłopakowi. Z radością przyjęli dżentelmena go do rodziny. Rodzina Maxima lubiła Ulanę.

Młodzi ludzie planowali wspólne życie. Miało być długo i szczęśliwie…

Ulana przymierzyła suknię ślubną. Zastanawiała się, jaką fryzurę zrobić - warkocz lub rozpuszczone włosy. Albo może coś bardziej oryginalnego…

… Rodzice Maxima pojawili się na progu domu Ulany niespodziewanie. Wyglądali na zdezorientowanych i smutnych.

- Ulana, musimy poważnie porozmawiać. Musisz… zapomnieć o naszym synu. Ułóż sobie życie z kimś innym.

- Co się stało? Zakochał się w modelce?

- Oczywiście, że nie. Nawet o tym nie myśl. Po prostu zapomnij o Maximie. Zrób to dla niego. I dla siebie.

Ulana chciała poznać prawdę. Poszła do domu Maxima, ale nie została wpuszczona.

Chciała się czegoś dowiedzieć w studiu. Powiedzieli: Maxim już tu nie pracuje. Na pytanie „dlaczego” - wzruszyli ramionami.

Ulana nie poznała jego przyjaciół, nie mogła więc nikogo spytać..

W szkole wyśmiewali Ulanę. Jest piękna i inteligentna, ale co z tego? Została porzucona tuż przed ślubem, nie wiedzieć czemu. Nadal kochała Maxima. I nosiła swój warkocz. Poprosił, aby go nie ścinać…

Jej koleżanki zakładały rodziny, a Ulana nie zwracała uwagi na zaloty kolejnych mężczyzn. Z czasem zabrakło adoratorów.

… Ulana pojechała na warsztaty dla nauczycieli języka angielskiego. Udała się do miasta, w którym mieszkał Maxim. Chociaż kto wie, gdzie teraz mieszka.

Z hotelu do domu Maxima było niedaleko. Pojechała tam. Oto znajomy dziedziniec. Spojrzała na drugie piętro, gdzie znajdowało się jego mieszkanie. Zobaczyła twarz w oknie. Maxim? Był przyszarzały.

Weszła na werandę. Martwiła się. Zadzwoniła do drzwi. Wpuszczono ją. Matka Maxima rozpoznała Ulanę.

Maxim siedział na krześle. Obok niego były kule. Spojrzał na gościa, jakby próbował coś sobie przypomnieć. Uśmiechnął się kącikiem ust. A może tak się jej wydawało. Wrócił do okna. Matka Maxima otarła łzy.

- Ulana, nie chcieliśmy zepsuć ci życia. Nie chcieliśmy robić ci nadziei. Możesz sama zobaczyć, jak jest. Maxim został postrzelony przez chuliganów. Wrócił późno z pracy. Miał torbę ze sprzętem. Prawdopodobnie myśleli, że jest w niej coś cennego. Aparat był dość drogi, ale oni kradnąc, mieli pieniądze na życie. A może te łajdaki były tak pijane. Postrzelili go, być może ze złości, bo nie miał przy sobie pieniędzy. Nadal nie wiadomo, kto to zrobił. Woźny natknął się rano na Maxima. Znaleźli go w ostatnim momencie… Ma uszkodzoną nogę. I głowę. Prawie stracił pamięć. Niewyraźnie mówi.

- Trzeba było powiedzieć prawdę. Myślałam, że Maxim mnie zdradził. Żyłam z tą myślą przez te wszystkie lata.

- Skonsultowaliśmy się z mężem i zdecydowaliśmy inaczej… Nie żyw do nas urazy. Sumienie nas ukarało. Ciężko jest patrzeć, co dzieje się z naszym dzieckiem każdego dnia.

Zdjęcie Ulany wciąż wisiało na ścianie. Ulubione zdjęcie Maksyma. Czarno-białe, to, na którym wiatr bawi się jej włosami. Uśmiechnęła się lekko…

Podeszła do Maxima. Dotknęła jego ramienia.

„Maxim,” powiedziała cicho. - To ja, Ulana.

Siedział bez ruchu i wyglądał przez okno.

- Czy pozwolisz mi czasem go odwiedzać? - zapytała matkę Maxima.

- Musisz zadbać o swoją rodzinę. My jakoś sobie radzimy.

- Nie mam rodziny…

Ulana wyszła na zewnątrz. Spojrzała w okno na drugim piętrze. Machnęła do Maxima. Znowu wydało jej się, że prawie niewidoczny uśmiech przemknął przez jego twarz.

… W pobliżu miasta, w którym mieszkała Ulana, znajdował się klasztor. Zbudowany dwa wieki temu. Ateiści zamknęli świątynię na wiele lat. Jednak z czasem zakonnice, modlitwy i parafianie wrócili do klasztoru.

Ulana słyszała historię o młodej zakonnicy, która wydawała się "odczuwać" potrzeby innych. Nie lubiła rozmawiać, ale dużo się modliła. Mówiło się, że jej modlitwy są pomocne. Dawała też ludziom świece. Po prostu podchodziła do jednego z parafian i podawała zapaloną świecę. Bez słowa wyjaśnienia. O nic nie pytała. Ludzie nazywali te świece światłami nadziei.

Ulana udała się do klasztoru, w którym w ciągu tygodnia było mało osób. Na zewnątrz było gorąco, a w środku - spokojnie i chłodno. Uklęknęła przed ikoną Matki Bożej. Poprosiła ją o przywrócenie Maximowi zdrowia.

Zakonnica zbliżyła się do Ulany prawie niesłyszalnie. Cicho wyciągnęła świecę.

- Dziękuję — szepnęła Ulana. Chciała o coś zapytać, ale zakonnica szybko zniknęła za ledwo widocznymi bocznymi drzwiami.

To też może cię zainteresować: Łukasz Szumowski ma koronawirusa. Wiadomo w jakim jest stanie były minister zdrowia. Najnowsze informacje

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Aida Kosojan-Przybysz ujawniła przesłanie dla Polski. Co nas czeka i czy mamy czego się obawiać

O tym się mówi: Niespodziewana konferencja prasowa Mateusza Morawieckiego. Media donoszą, że przestał ukrywać rządowy plan na kolejny lockdown